W październiku 2023 roku odbyło się starcie towarzyskie Chemie Lipsk z Eintrachtem Frankfurt, które zakończyło się wygraną gospodarzy 2:1. Oba zespoły żyją w dobrej komitywie, ponieważ klub z Bundesligi postanowił wesprzeć Chemie i częściowo sfinansował wymianę reflektorów na stadionie. Za ten gest bardzo chcieli podziękować kibice, co dla obu podmiotów przyniesie gigantyczne straty.
Fani Chemie i Eintrachtu chwilę przed pierwszym gwizdkiem postanowili, że w ramach przyjaźni i podziękowań jednych dla drugich, zaprezentują gigantyczny pokaz pirotechniczny. Oprawa fanów zawierała flagi, race dymne oraz pokaz fajerwerków, co nieczęsto zdarza się na meczach czwartoligowców. Z pewnością dla innych kibiców była to niemała atrakcja.
Na spotkaniu obecny był jednak jeden z delegatów niemieckiego związku DFB i jemu już oprawa nie pasowała. Z pewnością głównie z powodów bezpieczeństwa, ponieważ pirotechnika na stadionach jest zabroniona. Wysłannik federacji zgłosił sprawę, która została rozpatrzona i padły szokujące i kosztowne dla klubów decyzje.
"Bild" donosi, że na oba kluby nałożono karę w wysokości 189 tysięcy euro, czyli prawie 900 tysięcy złotych. Kwotę podzielono - 180 tysięcy zapłaci Eintracht, a dziewięć tysięcy Chemie. Klub Bundesligi może przeznaczyć 60 tysięcy z tej kwoty na własne działania zapobiegające przemocy stadionach.
"Sąd sportowy wziął pod uwagę przede wszystkim znaczny zakres i intensywność, a także niebezpieczeństwo działań kibiców Frankfurtu" - czytamy w uzasadnieniu wyroku. Wedle "cennika" kar DFB każda z 95 rac "bengal" kosztowała Eintracht 1000 euro, a każda bateria fajerwerków 15 tysięcy euro. Chemie za race zapłaci po 150 euro. Śmiało można stwierdzić, że tak drogiej oprawy na meczach towarzyskich nie było nigdy.