Josh Nisbet - napastnik drużyny Central Coast Mariners i reprezentacji olimpijskiej Australii - w tym sezonie nie zdobył jeszcze ani jednej bramki, choć wystąpił w 19 meczach. Akcja z niedzielnego starcia w A-League przeciwko Melbourne Victory być może daje odpowiedź dlaczego. 24-latek zmarnował taką okazję, że aż trudno w to uwierzyć.
Nisbet popędził z kontratakiem zaraz po rzucie rożnym, przy którym w pole karne wybrał się nawet bramkarz rywali Paul Izzo. Napastnik opanował piłkę tuż przed polem karnym i miał mnóstwo czasu i miejsca, by oddać strzał na pustą bramkę. Mimo to zawahał się i podholował piłkę nieco za długo i w do własnej szesnastki zdążyli wrócić bramkarz i jeden z obrońców. To jednak w żadnym stopniu nie usprawiedliwia tego, co zrobił później.
Na uderzenie trzeba było poczekać, aż piłkarz znalazł się pięć metrów od bramki. Wtedy miał już przed sobą na linii jednego z rywali i oczywiście... trafił prosto w niego. Piłka odbiła się jeszcze od wracającego golkipera i szczęśliwie wróciła do Nisbeta. Ten momentalnie opanował ją i nieco bardziej przyłożył się do drugiego strzału. Problem w tym, że tym razem zatrzymała go poprzeczka. Na koniec do kolejnej dobitki dopadł jeszcze Daniel Hall, ale skierował futbolówkę głową wprost w nogi interweniującego Izzo i ta wyszła poza linię końcową.
Kompromitująca akcja z trzema pudłami na szczęście dla ekipy Central Coast Mariners nie miała większych konsekwencji. Wszystko to działo się już w 10. minucie doliczonego czasu drugiej połowy przy prowadzeniu Central Coast 1:0. Chwilę później sędzia zakończył mecz. O zwycięstwie zadecydowało więc samobójcze trafienie Ryana Teague z 48. minuty.
W tabeli ligi australijskiej Central Coast Mariners po 19 meczach zajmują drugie miejsce z dorobkiem 34 punktów. Do lidera - Wellington Phoenix z Oskarem Zawadą w składzie - tracą ich tylko trzy. Melbourne Victory jest trzecie i ma 31 punktów.