W środę FC Barcelona zremisowała 1:1 na wyjeździe z SSC Napoli w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Prowadzenie mistrzom Hiszpanii równo po godzinie gry dał Robert Lewandowski, który popisał się silnym, płaskim strzałem tuż zza pola karnego. - Poprawił swoją grę, wygrywa pojedynki, jest aktywny w grze i przechodzi do wysokiego pressingu. Robert jest w dobrej dyspozycji, dlatego pojawiają się gole. To naturalny lider i mocno pomaga drużynie - komplementował Polaka Xavi po zakończeniu spotkania. Do wyrównania w 75. minucie doprowadził Victor Osimhen.
Po meczu z mistrzami Włoch na oficjalnej stronie FC Barcelony ukazał się artykuł pt. "Robert Lewandowski, nienasycony od początku 2024 roku". Dziennikarze skupili się przede wszystkim na kapitalnej formie 35-latka, który łącznie ze spotkaniem przeciwko Napoli trafiał do siatki już w czterech meczach z rzędu. Lewandowski świetnie wszedł w nowy rok, o czym świadczą suche liczby.
Od 1 stycznia br. kapitan reprezentacji Polski w 13 rozegranych starciach zdobył dziewięć bramek. To plasuje go na drugim miejscu w klasyfikacji najlepszych strzelców 2024 roku ex aequo z napastnikiem francuskiego Lille Jonathanem Davidem. Lepszy jest tylko Kylian Mbappe, który strzelił aż 11 goli. Wszystko wskazuje na to, że w następnym sezonie Francuz będzie rywalizował z Lewandowskim o koronę króla strzelców La Ligi, kiedy oficjalnie przeniesie się do Realu Madryt.
Barcelona podkreśla także, że teraz zdobycie dziewięciu goli zajęło Robertowi Lewandowskiemu tylko 13 spotkań, podczas gdy w pierwszej połowie sezonu taką samą liczbę trafień miał na koncie dopiero po 21 meczach. "Stanowi to ogromną poprawę, która całkowicie uciszyła tych, którzy oskarżali go o utratę kapitalnej formy" - czytamy. Łącznie od początku sezonu Polak wystąpił w 34 meczach, w którym 18 razy wpisywał się na listę strzelców.
Co ciekawe, w artykule podkreśla się także, że 35-latek został najstarszym zawodnikiem w historii Barcelony, który strzelił gola w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Tym samym Lewandowski pobił ustanowiony trzy lata temu rekord samego Lionela Messiego.