Przepisy gry w piłkę nożną na największych międzynarodowych imprezach nie zawsze były takie jak dziś. Kilkadziesiąt lat temu zasady "złotego gola" czy "rzutu monetą" były powszechnie stosowane chociażby podczas mistrzostw Europy. W 1968 roku w półfinale Euro Związek Radziecki zmierzył się z Włochami. Po bezbramkowym remisie o awansie do finału którejś z drużyn nie zadecydowały rzuty karne a ślepy los, który w tym przypadku okazał się zbawienny dla Włochów. Okazuje się, że w niektórych zakątkach świata powraca się do przepisów z przeszłości.
W czwartek zakończyły się mistrzostwa Azji Południowej kobiet U-19. W finałowym starciu reprezentacja Indii zmierzyła się z Bangladeszem. W trakcie podstawowego czasu gry obie ekipy zdołały strzelić po jednej bramce, przez co po 90. minutach na tablicy wyników widniał remis. W tej sytuacji o zwyciężczyniach miały zadecydować rzuty karne, ale ostatecznie tak się nie stało.
Każda z zawodniczek, która podeszła do "jedenastki", zdołała ją wykorzystać, aż w końcu wszystkie wpisały się na listę strzelców w konkursie rzutów karny. Według obowiązujących przepisów kolejka powinna zostać powtórzona od pierwszej reprezentantki, która podchodziła do karnego. Mimo to sędzinie prowadzące spotkanie wymyśliły inny plan.
Zrobiono dokładnie tak, jak we wspomnianym 1968 roku. Pani arbiter poprosiła na środek boiska kapitanki obu ekip, po czym w ich obecności rzuciła monetą, która miała zadecydować o zwycięskim zespole.
Po chwili przeszczęśliwe zawodniczki Indii wpadły sobie w ramiona, ponieważ los zdecydował, że to one sięgną po tytuł. Mimo to finalnie ustalono, że w tych niecodziennych okolicznościach obie drużyny będą mistrzami. O całym incydencie poinformował Adam Zmudziński z portalu igol.pl.