W futbolowym świecie są dwie nagrody, które budzą międzynarodowe uznanie i prestiż. To rozdawana od 1956 r. nagroda magazynu "France Football", czyli Złota Piłka (Ballon d’Or) oraz utworzony na początku lat 90. plebiscyt FIFA. Teraz nazywa się on The Best FIFA Football Awards, choć kiedyś połączony był z konkursem francuskiej gazety.
Robert Lewandowski, który był głównym kandydatem do "Złotej Piłki" w 2020 i 2021 r., tej najważniejszej nagrody nie zdobył jednak ani razu. W 2020 r. konkurs odwołano przez pandemię, rok później z Polakiem nieznacznie wygrał Lionel Messi. Lewandowski dwukrotnie triumfował jednak wtedy w plebiscycie FIFA.
- Myślałem ostatnio nad tymi dwoma nagrodami. Doszedłem do wniosku, że nagroda FIFA ma jednak większe znaczenie niż Złota Piłka. W tej drugiej głosują wyłącznie dziennikarze - nie ma tam jasnej weryfikacji, o czym mówiło wielu ekspertów, czy też byłych i obecnie grających piłkarzy. W FIFA głosują za to zawodowcy i dziennikarze; kapitanowie, selekcjonerzy, a oni mogą realnie i obiektywnie ocenić nasze osiągnięcia, bo wiedzą, ile kosztuje nas każdy mecz, każdy rekord, każda kontuzja - mówił Lewandowski w wywiadzie z "Piłką Nożną".
I miał nieco racji. Niegdyś głosy w "Złotej Piłce" oddawało ponad 180 dziennikarzy z całego świata, niemal z wszystkich państw zrzeszonych w FIFA. Głosy z egzotycznych krajów - jak z Demokratycznej Republiki Wysp Świętego Tomasza, Bhutanu, Saint Lucia czy Dżibuti - często zastanawiały absurdalnością. To zapewne dlatego Francuzi zmienili zasady. O połowę ograniczyli liczbę głosujących, zostawiając to prawo przedstawicielom mediów ze stu najlepszych krajów rankingu FIFA. Słusznie uznano, że skoro w Bhutanie wszyscy żyją łucznictwem, to może nie ma co wymagać od tamtejszych dziennikarzy rozstrzygania ewentualnych przewag Sergio Ramosa nad Garethem Bale'em.
W Złotej Piłce dość szczegółowo wypunktowano też kryteria wyboru najlepszych. To: indywidualne osiągnięcia oraz postawa i wpływ na grę zespołu, do tego w dalszej kolejności dochodzi aspekt zbiorowy, w tym zdobyte trofea oraz "klasa gracza i jego poczucie fair play".
Jakie są kryteria FIFA Best? Bardziej enigmatyczne. Organizatorom chodzi o wybór najlepszych na podstawie wyników sportowych oraz ogólnego zachowania na boisku i poza nim. W obu plebiscytach ważne są też okresy, za jakie nagroda jest przyznawana.
W przypadku konkursu "France Football" kiedyś był to rok kalendarzowy, a ostatnio był to sezon 2022/23 (czas od sierpnia 2022 roku do lipca 2023). Nikogo nie dziwiło, że nagrodę zgarnął wtedy Messi, który 18 grudnia 2022 roku poprowadził Argentynę do mistrzostwa świata, zostając najlepszym graczem turnieju.
W plebiscycie FIFA jasno zaś zapowiedziano, że nagroda za 2023 rok obejmuje czas od 19 grudnia 2022 r. do 20 sierpnia 2023 r. Wyniki mundialu zatem nie powinny mieć znaczenia, o ile ktoś oczywiście o nakreślonym przedziale czasowym wiedział.
Głosy w plebiscycie FIFA oddawano na 12 piłkarzy, wybranych przez panel ekspercki. Potem głosowali kapitanowie reprezentacji, selekcjonerzy, przedstawiciele krajowych mediów, a także fani w internetowym głosowaniu. Głosy każdej grupy stanowiły taki sam procent łącznej liczby punktów (po 25 proc.). W kategorii piłkarza roku każdy wskazywał swoją pierwszą trójkę z nominowanych. Pierwszy zawodnik otrzymywał 5 punktów, drugi – 3, trzeci – 1. Sumę małych punktów, idącą w setki, przedstawiamy na grafice poniżej. Następnie małe punkty w każdej kategorii zostały zsumowane i przeliczone na duże punkty. Ten, kto miał ich najwięcej, dostawał 13 punktów, 11 punktów było za drugie, a dziewięć za trzecie miejsce. Jak się ostatecznie okazało, Messi i Haaland dostali najwięcej punktów, a w dodatku tyle samo dużych głosów (po 48). O zwycięstwie zgodnie z regulaminem zadecydował zatem ten, kogo wskazali kapitanowie drużyn narodowych. W ich małych głosach Argentyńczyk miał przewagę wynoszącą ponad 100 punktów. Ciekawe były jednak głosy dziennikarzy, dla których to Norweg z dwukrotną przewagą wyprzedził gracza Interu Miami. Podobnie uznali trenerzy. Kibice na całym świecie wyraźnie poparli natomiast Argentyńczyka.
Te wyniki w niektórych środowiskach uznano za absurdalne. Oburzenie Norwegów dziwi najmniej. - To szaleństwo, wielki błąd - mówił ekspert TV 2 Simen Stamso-Moller. - Messi nie może zdobyć nagrody dla najlepszego piłkarza świata w 2023 r. Można argumentować, że Mbappe dorównuje Haalandowi, ale twierdzenie, że Messi był wtedy najlepszy, jest absurdem. Erling został okradziony z nagrody - dodał już mocniej. Stacja NRK sytuację opisuje jako "skandal".
Zdziwieni są też międzynarodowi eksperci. "Bardzo dziwna decyzja. Haaland powinien to wygrać" - napisał Martyn Ziegler, szef reporterów sportowych w "The Times".
W Hiszpanii brawo bili tylko dziennikarze z Katalonii. Reszta niekoniecznie. "To największa hańba w historii futbolu. Te nagrody są do bani. To kolejny hołd dla Messiego" - napisał znany publicysta Edu Aguirre. Ironicznie do tematu podeszła Marca. "Minimum uczciwości intelektualnej każe nam określić to rozstrzygnięcie jako niespodziankę" - napisano, wbijając szpilkę głosującym kapitanom.
Od strony sportowej wszystko wskazywało na Haalanda. Napastnik w zeszłym sezonie wygrał z Manchesterem City Premier League, do tego Ligę Mistrzów i Puchar Anglii, miał olbrzymi wkład w sukcesy klubu. Strzelił w tym czasie zdecydowanie więcej goli niż Messi i Mbappe, został królem strzelców w lidze. Argentyńczyk mógł się pochwalić tylko lepszą skutecznością podań niż Norweg i większą ich liczbą. A z trofeów? Messi wygrał mistrzostwo Francji z PSG i puchar ligi MLS z Miami. I to wszystko. Jego gablota za wskazany okres nie jest zatem zbyt okazała.
Nic dziwnego, że dziennikarze wskazali Haalanda. Piłkarze - jak możemy się jedynie domyślać - zapewne nie wchodzili w szczegóły, a niektórzy mogli nie wiedzieć, za jaki okres nagradzają. Taki obraz przedstawił dziennikarz Match TV, który kiedyś zapytał Andrieja Arszawina, jak dotychczas oddawał swoje głosy w tych prestiżowych plebiscytach. "Ktoś z federacji zapytał, na kogo wpisać jego głos. On nie zastanawiał się, nie porównywał statystyk. Nie wiedział nawet, za jaki okres oceniano. Po prostu wskazał Messiego, którego lubił i cenił. I to wszystko" - opisywał dziennikarz.
W wyborach piłkarzy można zauważyć jeszcze jedną prawidłowość. W plebiscycie FIFA często głosują na obecnych klubowych kolegów (czy też trenerów). Dla przykładu: Robert Lewandowski, który przyznał pięć punktów Messiemu, na drugim miejscu swego zestawienia dość niespodziewanie obstawił kolegę z Barcelony, Ilkaya Guendogana, którego dobrze zna też z Borussii Dortmund. Riyad Mahrez (kapitan Algierii) na pozycji numer jeden dał swego niedawnego kolegę z Manchesteru City – Rodriego. Luka Modrić na podium umieścił swego rodaka Marcelo Brozovicia. Tak samo zrobił też Nigeryjczyk Ahmed Musa, który za najlepszego gracza uznał swego kolegę Victora Osimhena. Kapitan Portugalii Pepe stwierdził, że nagroda należy się jego koledze Bernardo Silvie.
Przykłady można mnożyć. Właściwie niemal w każdym przypadku, gdzie dało się przyznać głosy swym rodakom czy kompanom z drużyny, piłkarze z tego wyrazu okazywania sympatii korzystali. A może było to tylko - jak mówił Lewandowski - "obiektywne ocenienie osiągnięć"? Do tego widać też było podział geograficzny: w Ameryce Południowej i Środkowej niemal w całości triumfował Messi. Rosjanie docenili Gruzina, Nigeryjczyk Victor Osimhen większość swych głosów zebrał od kapitanów państw Afryki, u części nawet triumfował. U dziennikarzy takie analogie też były, choć bardziej subtelne.
Świat kibiców kieruje się jeszcze innymi kryteriami: emocjami. Lionel Messi głosy ma zapewnione nawet na piłkarskiej emeryturze w USA. A może - pół żartem pół serio - będzie wygrywał również wtedy, gdy porzuci futbol na dobre?