Sebastian Szymański w ostatnich miesiącach wykonał niesamowity postęp. Reprezentant Polski od czasu transferu do Fenerbahce Stambuł prezentuje niebywały poziom. Do niedzielnego wieczoru miał na koncie 12 bramek i 13 asyst. Właśnie dołożył 14 kluczowe podanie i to jakże istotne.
Nasz zawodnik robi coraz większą furorę. Do tego stopnia, że zainteresowany jego ściągnięciem ma być Liverpool czy Manchesterem United. Turcy mają już oczekiwać za niego kwot rzędu 30-40 mln euro. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, gdy spojrzymy, z jaką regularnością 24-latek gra w tym sezonie. Ledwie w środę zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty w meczu z Konyasporem, a już w niedzielę dołożył kolejną asystę.
Fenerbahce mierzyło się na wyjeździe z Gaziantepsporem. Choć był to rywal z dołu tabeli (na ten moment zajmuje 16. miejsce, czyli tuż nad strefą spadkową), liderzy obecnego sezonu ligi tureckiej napotkali niespodziewane problemy. Długo nie mogli trafić do bramki, a na domiar złego wyborną okazję zmarnował Edin Dżeko. Bośniak w 50. minucie nie wykorzystał rzutu karnego. Impas przełamało dopiero genialne zagranie Szymańskiego.
W 81. minucie do dalekiej, płaskiej piłki w pole karne wybiegł Joshua King. Obrońcy Gaziantepsporu stanęli, sygnalizując sędziemu, że Norweg był na spalonym. Reakcji arbitra się jednak nie oczekiwali. Napastnik wycofał więc do ustawionego przy bocznej linii Freda, a ten przeprowadził dwójkową akcję z Szymańskim. Polak sprytnym ruchem zgubił dwóch rywali i wybiegł do padania przy linii bocznej pola karnego. Tam dopadł do piłki i momentalnie posłał miękką wrzutkę tuż przed bramkę. Piłka trafiła idealnie wprost na głowę Irfana Kahveciego i reprezentant Turcji bez problemu wykończył akcję, trafiając po koźle tuż przy słupku.
Ten gol okazał się decydujący o wyniku całej rywalizacji. Fenerbahce wygrało 1:0 i w tabeli Super Lig ma już 53 punkty. To o pięć więcej niż drugi Galatasaray i aż o 16 - niż trzeci Trabzonspor.