Na przełomie wieków, gdy Polonia została mistrzem Polski, a gole dla niej strzelał Emanuel Olisadebe, Warszawa mogła się szczycić dwoma silnymi klubami. Więcej fanów, rzecz jasna, miała Legia, ale w stolicy można było też dostrzec osoby w szalikach Polonii. W kolejnych latach poważne kłopoty finansowe zepchnęły jednak Polonię na margines, a kibiców "Czarnych Koszul" wyraźnie ubyło.
Ale Polonia krok po kroku się odbudowuje: jeszcze w 2015 r. grała na czwartym poziomie rozgrywkowym, ale dziś występuje już zapleczu ekstraklasy. Fani "Czarnych Koszul" z początku wierzyli w szybki awans do elity, ale ten dziś wydaje się praktycznie nierealny. Polonia zakończyła rok z dwoma punktami przewagi nad strefą spadkową. Z osiemnastozespołowej ligi dwie najlepsze drużyny wywalczą bezpośredni awans, kluby z miejsc 3-6 powalczą w barażach.
- Nie znałem do końca realiów pierwszej ligi. Widzę, że kluby mają dużo większe budżety i piłkarzy zarabiających znacznie więcej. To dużo trudniejsze niż myślałem. Jest ogromna różnica między drugą a pierwszą ligą. Również pod kątem samej gry, intensywności. Myślałem, że będziemy wyżej w tabeli, ale nie byłem do końca świadomy, że rywale są tak silni finansowo - tłumaczy na łamach TVP Sport właściciel Polonii Gregoire Nitot, który od 2020 roku zainwestował w klub ponad 20 milionów złotych.
Nitot zauważa, że rywale płacą swoim piłkarzom nawet dwa razy więcej niż Polonia. Dodaje jednak, że oczekuje wsparcia m.in. od kibiców. - Myślałem, że kibice mocniej nam pomogą. Miałem duże nadzieje, że frekwencja będzie znacznie lepsza. Tak się jednak nie dzieje. To moja największa porażka. Jest nowy dział marketingu. Muszą pomóc pozyskać sponsorów oraz zwiększyć frekwencję na stadionie. O sponsora jest ciężko, bo mamy silnego rywala - Legię. Większość potencjalnych sponsorów kibicuje Legii, a nie Polonii. Ponadto sponsor chce mieć cały pakiet, mowa np. lożach biznesowych, gdzie mógłby zaprosić swoich partnerów i pracowników. Na naszym stadionie czegoś takiego nie ma. Nie możemy zaoferować skyboxów. Wcześniej źle szukaliśmy sponsorów. Ja na to osobiście niestety nie mam czasu - tłumaczy Nitot.
Całą rozmowę, w której prezes Polonii narzeka także m.in. na miejską biurokrację, znajdziecie TUTAJ.
Kilka miesięcy temu zrobiło się głośno o Polonii, bo w Warszawie pojawiły się skandaliczne plakaty, które miały odstraszyć dzieci (i ich rodziców) od trenowania przy ul. Konwiktorskiej.
"Trenowanie w Polonii może wywołać nieodwracalne zmiany w psychice dziecka - porównywalne do gwałtu" - można było przeczytać na szokujących plakatach, które widniały w Warszawie.