Oskar Nowak pierwsze kroki w piłkarskim świecie stawiał w Akademii Lecha Poznań. W 2020 roku przeniósł się do Getafe, gdzie zdołał nawet zadebiutować w meczu towarzyskim przeciwko Realowi Madryt. Wówczas stanął naprzeciwko między innymi Karima Benzemy, Luki Modricia, Viniciusa i Sergio Ramosa. Jego drużyna przegrała tamto spotkanie 0:6.
Wydawało się, że czeka go wielka kariera. Ostatecznie w styczniu 2021 roku trafił do Chojniczanki Chojnice, gdzie rozegrał tylko cztery mecze. Następnie po kilku miesiącach przeniósł się do Sokoła Kleczew, a od lata zeszłego roku jest bez klubu. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zdradził, że nie gra już w piłkę i wyjaśnił powody tak wczesnego zakończenia kariery.
- Obecnie nie gram już w piłkę, ale trenowałem jeszcze w Avii Kamionki. Zakończyłem swoją przygodę głównie przez zdrowie, bo od dwóch lat się borykam z problemem z biodrem. Miałem już jedną operację robioną półtora roku temu jak jeszcze grałem w Kleczewie. (...) Po siedmiu miesiącach wróciłem do piłki, ale już tak bardziej amatorsko, chciałem sprawdzić, czy fizycznie jeszcze dam radę i czy zdrowie mi na to pozwoli. Po pół roku gry w Avii kontuzja biodra się odnowiła, a do tego doszły problemy z więzadłami w kolanie, które też mogą okazać się operacyjne. Wydaje mi się, że już doszedłem do takiego momentu, gdzie zdrowie jest najważniejsze po prostu - powiedział.
Aktualnie Nowak studiuje fizjoterapię i jest ratownikiem na basenach. Pracuje również w branży motoryzacyjnej w kontroli jakości. Wyjaśnił, że największym problemem w czasach gry w Getafe był brak znajomości języka hiszpańskiego. I dodał, że najbardziej doskwierała mu samotność, na którą nie był przygotowany.
- Nie potrafiłem się dogadać, to przekładało się na boisko i ograniczenie mojej gry, a jednym z powodów, dla którego nie grałem, było to, że nie umiałem się komunikować. To się nakręcało. Po pół roku chyba wszyscy stwierdziliśmy, że to nie ma sensu i wróciłem do Polski - dodał.
Nowak zadebiutował w Getafe we wspomnianym wcześniej meczu z Realem. Po latach nie ukrywa, że było to dla niego spełnienie marzeń. - Jeszcze kilka dni po meczu nie wierzyłem, że mogłem w nim zagrać. Biorąc pod uwagę, jak to wszystko się potoczyło, to wspomnienie zostanie ze mną do końca życia. Będę mógł o tym opowiadać swoim dzieciom i wnukom - stwierdził.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!