W Grecji ogłoszono całkowity zakaz udziału kibiców w meczach całej piłkarskiej Superligi i to aż na dwa miesiące. Powód? Fala "skrajnej przemocy", która znów przetoczyła się przez tamtejsze trybuny. Po ataku kiboli o życie walczy policjant, który doznał krwotoku i zatrzymania akcji serca. "Przestępcy podszywający się pod fanów popełniają przestępstwa, raniąc czy zabijając ludzi" - mówi rzecznik greckiego rządu Pavlos Marinakis. W zeszłym roku w Grecji w kibicowskich awanturach zginęło dwóch fanów futbolu.
Podczas gdy w Grecji gra się przy pustych trybunach, w Turcji nie grało się w ogóle. Zarząd ligi sięgnął po radykalne rozwiązanie i wstrzymał rozgrywki. Stało się to po tym jak prezydent Ankaragucu Faruk Koca tuż po meczu z Rizesporem wszedł na murawę i uderzył arbitra w twarz. Leżąc na murawie, dostawał kolejne ciosy od Kocy i jego ludzi. Całe zdarzenie zobaczyli widzowie przed telewizorami i na stadionie. Ligę wznowiono tuż przed świętami.
We Francji minister sportu ogłosiła właśnie podpisanie konwencji między państwem i ligą, by lepiej zarządzać tym, co dzieje się wokół stadionów. W grudniu zginął kibic Nantes, który został zadźgany nożem przed spotkaniem z Niceą. Wcześniej przerwano mecz Montpellier z Clermont, bo kibice rzucali na murawę środki pirotechniczne, raniąc bramkarza Clermont.
Do francuskiego krajobrazu z ostatnich tygodni trzeba też dołożyć zamieszki przed meczem Ligi Mistrzów RC Lens z PSV Eindhoven. Na ulicach miasta doszło do bitwy między chuliganami obu klubów, a wymiana była kontynuowana na stadionie. Przed meczem Olympique Marsylia - Olympique Lyon kibole zatrzymali autokar tego drugiego klubu, wybili w nim szyby, butelkami piwa zaatakowali trenera, który doznał obrażeń twarzy, piłkarzy obrzucili kamieniami. Po meczu Montpellier - Brest doszło do bardzo podobnych wydarzeń, tyle że zaatakowano autokar z kibicami tej drugiej drużyny.
We Francji media pisały o "neochuliganach" - nowym pokoleniu kiboli rozkochanych w rozróbach pełnych krwi i ksenofobii, co w tekście opisywał dziennikarz Sport.pl Dawid Szymczak. W pierwszy grudniowy weekend w więcej niż połowie meczów Ligue 1 z powodu wybryków i kar nie mogli brać udziału kibice gości.
Ale kibicowska agresja nie jest problemem głównie Grecji, Turcji czy Francji. Jest problemem wszystkich. W ostatnim czasie media obiegały też informacje, że pchnięty nożem został 58-letni kibic Newcastle przed meczem swojej drużyny z AC Milan (Liga Mistrzów), a sympatycy Manchesteru City goszczący w barze w Belgradzie zostali zaatakowani przez zamaskowany gang kibiców Crvenej zvezdy. Niebezpiecznie było też, gdy zaatakowany cegłami został autokar z piłkarzami i sztabem Aston Villi po meczu z Burnley.
Serwis "The Athletic", który opisywał chuligańskie wybryki, nie omieszkał również napisać o kibicach Legii.
"Polski klub w tym sezonie ma złą reputację. Jest jednym z najbardziej niezdyscyplinowanych. Jego kibice spowodowali zamieszki podczas meczów Ligi Konferencji Europy z AZ Alkmaar i Aston Villi" - czytamy. Amerykańscy dziennikarze przypominają, że po starciach z policją przed stadionem Villa Park postawiono zarzuty 46 osobom, a żaden kibic z Warszawy nie został wpuszczony na ten stadion w obawie przed kolejnymi rozróbami. Kibice Legii zostali wykluczeni przez UEFA z pięciu kolejnych meczów wyjazdowych w europejskich pucharach.
"The Athletic" tylko jednym zdaniem wspomina o sporze na linii Warszawa – Birmingham. Przypomnijmy, że stołeczny klub ma pretensje o nagłe zmniejszenie liczby biletów na ten mecz i złe rozegranie sprawy z kibicami, podobnie zresztą jak w Alkmaar, gdzie zarzuca władzom miasta i oficjelom antypolskie nastawienie. Kibicom z Holandii też jednak w artykule się dostało, bo dziennikarze przypomnieli m.in. jak ci z Alkmaar zaatakowali rodzinną trybunę na obiekcie West Hamu United. A to nie wszystko. W połowie grudnia po zamieszkach i starciach z policją zatrzymano w Amsterdamie ponad 140 kibiców Ajaksu i AEK Ateny.
Z drugiej strony coraz trudniejsze od strony kibicowskiej staje się funkcjonowanie na meczach wyjazdowych. W relacjach kibiców i mediów jest mowa o "przesadnym przeszukiwaniu" osób przy wejściu, długim nawet dwugodzinnym przetrzymywaniu fanów po meczu (a w Marsylii nawet ponad dwie godziny), czy agresywnym zachowaniu ochrony i policji, nieuzasadnionym używaniu gazu łzawiącego i pałek.
- Chuligański ruch w latach 90. był w stanie upadku, ale wrócił z nową siłą - twierdzi na łamach "L'Equipe" socjolog Sebastien Louis. - Z jednej strony chuliganka przeszła metamorfozę w Europie Wschodniej, gdzie powstały nowe zasady, "kodeksy" i sposoby walki, które później dobrze przyjęły się również we Francji. Z drugiej: niektóre skrajnie prawicowe podmioty, dotychczas aktywne niemal wyłącznie na gruncie politycznym, dostrzegły spory potencjał w trybunach i małych kibicowskich grupach. I je wchłonęły - puentuje.
A w Grecji? - Starcia z policją, to część swoistej kultury. W pewnych społecznościach to nawet rodzaj tradycji. Zawsze znajdą się zadymiarze, którzy lubią wyjść na ulicę - tłumaczył Sport.pl doktor Przemysław Kordos z filologii nowogreckiej na UW.
Według innych ekspertów w zwiększeniu agresji i naruszeń, do których dochodzi na sportowych arenach, pomogły dwa czynniki: pandemia i ciągle poszerzony kalendarz rozgrywek.
Jeśli chodzi o pandemie COVID, to zdaniem Geoffa Pearsona, brytyjskiego eksperta na łamach "The Athletic", zmieniła ona strukturę osób zabezpieczających mecze.
- Pandemia sprawiła, że pracę stracił doświadczony personel, który odszedł z branży. Struktury trzeba było odbudować. Już pierwszy sezon po powrocie był bardzo trudny - zauważa Pearson. Zaznacza, że kadrowe ruchy dotyczyły zarówno branży policyjnej jak i ochroniarskiej.
Z drugiej strony międzynarodowych spotkań klubowych w Europie jest o jedną trzecią więcej. To wynik wprowadzenia Ligi Konferencji Europy. Więcej spotkań, więcej wyjazdów i natłok meczów to siłą rzeczy więcej kłopotów z ich zabezpieczeniem i okazja dla kibiców na więcej konfrontacji.
UEFA, która zwykle po burdach wlepia kary dla klubów, sygnalizuje, że nad poprawą organizacji meczów nieustannie pracuje. Wspomina, że blisko współpracuje z klubami i federacjami. Wydaje się jednak, że w obliczu nowych wyzwań może być to działanie niewystarczające.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!