Dziennikarz uderzył w PZPN. "Był tak pijany, że nie wiedział, gdzie kurtka leży" [WIDEO]

Jak bumerang wróciła do PZPN-u afera z wyjazdu do Mołdawii, gdzie reprezentacja Polski przegrała 2:3. Żenująca gra i kompromitujący wynik nie były wtedy o dziwo największym problemem związku, bo tym szybko stały się bale ze skazanym za korupcję Mirosławem Stasiakiem i doniesienia o knajackim zachowaniu pijanych działaczy. Teraz dziennikarz Tomasz Zieliński opowiedział kolejną historię, która uderza w PZPN.

PZPN sam jest sobie winien. Reprezentacja Polski robi wystarczająco wiele, żeby to na niej skupiała się uwaga mediów, ale związek postanowił sam sobie strzelić w stopę i... wezwał jednego z dziennikarzy do usunięcia krytycznego posta sprzed kilku miesięcy.

Zobacz wideo Robert Lewandowski w ogniu krytyki. "Nie zgodzę się"

Skandaliczne zachowanie działacza PZPN. Dziennikarz ujawnia

Słowa, które tak zabolały PZPN? Cytujemy: "Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?". Piotr Żelazny, który opublikował ten post, od razu zapowiedział, że nie zamierza go usuwać. Za to PZPN napisaniem tego wezwania przypomniał wszystkim kulisy meczu z Mołdawią.

Przy okazji tego spotkania wybuchła afera związana z obecnością w Mołdawii Mirosława Stasiaka - skazanego za korupcję ex-działacza, który doskonale się bawił w towarzystwie obecnie rządzących związkiem - oraz ta dotycząca zachowania innych osób związanych z PZPN-em. "Piłkarze robili jako dodatek do wesoło bawiącego się towarzystwa oficjeli" - pisał wówczas dziennikarz Łukasz Olkowicz w Przeglądzie Sportowym Onet.

W programie Meczyków "Nocne Gadki" dziennikarz Tomasz Zieliński zdradził historię dotyczącą jednego z pijanych działaczy.

- Są też takie postacie jak Henryk Kula i Mieczysław Golba, działacze, którzy od 30 lat nie robią nic innego, tylko "działaczują". Jak polska piłka ma pójść do przodu, obudowując się takimi ludźmi? Słyszałem historię z tego roku z meczu nieważne gdzie, nieważne kto, ale jeden z poważnych ludzi z PZPN-u tak się "urżnął" na jednym spotkaniu, że zapomniał kurtki i po meczu ochroniarz pomagał mu w każdej loży szukać tej kurtki, płaszcza, bo on był tak pijany, że nie wiedział, gdzie ta kurtka leży. Bo po prostu chodził od loży do loży i z każdym "walił kieliszka" - powiedział dziennikarz.

Obecnie nastroje w PZPN muszą być fatalne. Nie dość, że wokół federacji co chwila wybuchają jakieś afery, to rządzącym związkiem nie pomaga reprezentacja Polski, która nie awansowała na Euro 2024. Biało-Czerwoni będą musieli ratować się w barażach. Za to już dzisiaj - we wtorek 21 listopada o 20:45 - zostanie rozegrany mecz towarzyski z Łotwą, którym kadra zakończy zgrupowanie.

Więcej o: