W PZPN uznano, że reprezentacja Polski niewystarczająco skompromitowała polski futbol w eliminacjach do mistrzostw Europy i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. W sobotę 18 listopada dziennikarz Piotr Żelazny opublikował w mediach społecznościowych list, który otrzymał od prawników związku.
Co tak bardzo oburzyło związkowych działaczy? Poszło o opublikowane na Twitterze wpisy, w których dziennikarz zachęca do odsłuchania podcastu Cafe Kopalnia. W jednym z nich zadał pytanie - "Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?" - nawiązywało ono do afery w kadrze, która wybuchła przy okazji wyjazdowego meczu z Mołdawią.
Już to pismo było dużą wpadką wizerunkową PZPN-u, ale na tym nie poprzestał. Dziś związek opublikował oświadczenie, w którym stwierdza, że Piotr Żelazny "naruszył dobro organizacji, obrażając PZPN, dziesiątki tysięcy działaczy piłkarskich pracujących w tysiącach klubów, ludzi pracujących na co dzień w związku oraz wszystkich naszych partnerów" i zapowiedział, że nie przejdzie obojętnie koło hejtu.
Tak zdecydowana reakcja PZPN-u wzbudziła jedynie śmiech. Z federacji drwią nie tylko dziennikarze i eksperci, ale również zwykli kibice.
"Jako jeden z działaczy jednego z polskich klubów, chciałem poinformować, że nie czuję się przez red. Żelaznego obrażony i nie trzeba bronić mojego dobrego imienia, a jak już będę chciał je obronić, to sobie poradzę sam" - odpowiedział na post PZPN Krzysztof Stanowski.
"Ja się pytam, kiedy PZPN przeprosi nas za lata korupcji, za pijackie mordy lat betonu lat 90. i 2000, za 16 lat posuchy wielkich turniejów, za kontynuowanie betonu za Laty, za wszystkie afery i układy 'dla dobra polskiej piłki', które wcale nie były dla jej dobra? Wreszcie za Gruchę, premie, kłamstwa, burdel komunikacyjny, organizacyjny i spychologię 'to nie ja, to nie my, a w ogóle za poprzednika to dopiero kradli'. Czekam" - napisał w ostrych słowach Piotr Piotrowicz, ekspert od szwedzkiej piłki.
"Jakiś komunikat z PZPN bym przeczytał. Niedziela, środek zgrupowania, no nie wierzę, że imprezujecie" - żartuje z całej sytuacji Wojciech Kowalczyk, były reprezentant Polski. "Bardzo chciałbym poznać tok myślenia osoby, która pewnego dnia wstała i pomyślała: wyślijmy pismo, rozpocznijmy tę sprawę, a na koniec opublikujmy to oświadczenie. Wybitny umysł, naprawdę" - ironizuje Maciej Łuczak z Meczyków.
"Dzięki procesowi dowiemy się w końcu, kto zaprosił Stasiaka na mecz z Mołdawią, kto był na tym meczu na zaproszenie Kuleszy, kto był w samolocie, na co idzie kasa PZPN. @ZelaznyPiotr ani się waż iść na jakąkolwiek ugodę" - apelował dziennikarz Szymon Jadczak.
"Znalazłem nagranie, na którym ktoś narusza dobro organizacji PZPN i obraża tysiące działaczy. Chociaż zaraz, czy to nie jest wasz prezes?" - napisał Szymon Janczyk z Weszło.com, który w swojej odpowiedzi załączył wideo ze spotkania prezesa PZPN Cezarego Kuleszy z szefem albańskiej federacji.
"Po ostatnich wydarzeniach mam nieodparte wrażenie, że my i Czesi faktycznie jesteśmy żałosnymi bliźniakami, pogrążonymi w stagnacji. Zarówno od strony sportowej, jak i organizacyjnej. Ale to jakie przeobrażenie in minus przeszedł ostatnio PZPN to jest coś, co naprawdę trudno pojąć. Był super PR, jest jedno wielkie pośmiewisko" - napisał dziennikarz Wojciech Bąkowicz. "Przecież Was się nie da obrazić" stwierdził krótko Patryk Słowik z Wirtualnej Polski.
Oryginalny wpis Piotra Żelaznego, przez który PZPN wysłał pismo jeszcze wczoraj miał zaledwie kilka tysięcy wyświetleń. Tweet dziennikarza, w którym dzieli się z opinią publiczną treścią wezwania, ma ich już ponad milion. Wpisy, w których federacja jest krytykowana przez kolejnych dziennikarzy, ekspertów i kibiców zostały łącznie obejrzane przynajmniej kilkaset tysięcy razy. Wygląda więc na to, że PZPN osiągnął efekt odwrotny od zamierzonego, bo od wczoraj słowa Piotra Żelaznego - "Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?" - poznał już prawdopodobnie każdy, kto interesuje się polskim futbolem.