Reprezentacja Polski fatalnie spisała się w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Biało-Czerwoni w ośmiu meczach zdobyli zaledwie jedenaście punktów i sensacyjnie np. przegrali na wyjeździe z Mołdawią 2:3 oraz zremisowali z tą samą kadrą u siebie 1:1. Polacy są na trzecim miejscu w grupie, ale mogą jeszcze wylądować na czwartej pozycji, czyli wyprzedzić w tabeli tylko Wyspy Owcze. Stanie się tak, jeśli Mołdawia zremisuje lub wygra w ostatnim meczu na wyjeździe z Czechami. "Lewandowski rozkładał ręce, sędzia rozkładał ręce, Probierz rozkładał ręce i Piotrowski też rozkładał ręce, ale raz też dostawił nogę. Ten gol nie wystarczył, bo Czesi wyrównali. Wynik ostatecznie grzebie nasze i tak nikłe szanse na bezpośredni awans na przyszłoroczne Euro" - pisze Bartłomiej Kubiak, dziennikarz Sport.pl.
Polacy eliminacje zakończyli w piątkowy wieczór. Mogli przedłużyć szanse na bezpośredni awans na Euro, ale pod dwoma warunkami - musieli wygrać z Czechami i liczyć, że w ostatniej kolejce w spotkaniu Czechy - Mołdawia padnie remis. Już pierwsza część planu nie została zrealizowana. Drużyna Michała Probierza zremisowała przed własną publicznością z Czechami 1:1.
Mimo fatalnych wyników i eliminacji Cezary Kulesza, czyli prezes PZPN, tuż po końcowym gwizdku starcia z Czechami zabrał głos na Twitterze." Baraże ostatnią szansą na awans do Mistrzostw Europy" - napisał tę dość oczywistą prawdę.
Takie stwierdzenie sprawiło mocną krytykę wśród internautów. "Weź chłopie już zdaj sprzęt", "Przestań już się kompromitować", "Zniszczyłeś marzenia 40 milionów Polaków!" - to niektóre z negatywnych komentarzy.
Biało-Czerwoni będą musieli zagrać w dwustopniowych barażach, które zaplanowano na marzec. W barażach udział wezmą po cztery najwyżej sklasyfikowane zespoły z dywizji A, B i C Ligi Narodów, które nie uzyskały bezpośredniego awansu.