Harry Kane zaczął mecz z Saarbruecken na ławce rezerwowych. Był szykowany na dogrywkę, intensywnie rozgrzewał się w ostatnich minutach meczu, ale trzecioligowiec strzelił decydującego gola w doliczonym czasie gry.
To była jedna z najbardziej wstydliwych porażek Bayernu Monachium od lat. Poza tym Bawarczykom nie idzie w Pucharze Niemiec od dłuższego czasu. Za taki stan rzeczy obwinia się przede wszystkim Thomasa Tuchela, który dobrał złą taktykę na to spotkanie. Krytycy trenera mają kolejny powód, by mówić o zwolnieniu go z Bayernu.
Tuchelowi zarzuca się w dużej mierze zwlekanie z wpuszczeniem na boisko Harry'ego Kane'a, za co słono zapłacił. Po meczu postanowił się wytłumaczyć z takiej decyzji odnośnie angielskiego napastnika. Trener miał już gotowy plan na dogrywkę, ale Saarburecken zaskoczyło absolutnie wszystkich.
- To była tylko ostatnia zmiana. Chciałem poczekać do dogrywki, jeśli taka nastąpi. Najpierw musieliśmy sprawdzić, czy wszyscy mogliby grać dalej. Inaczej oznaczałoby to, że nie moglibyśmy dokonać więcej zmian. Po golu na 1:2 musieliśmy przełknąć bardzo gorzką pigułkę - wyjaśnił w rozmowie ze stacją ARD.
Opinie ekspertów są zgodne - tę zmianę należało przeprowadzić wcześniej. Bayern strzelił jedynego gola w 16. minucie, jego autorem był Thomas Mueller. Bawarczycy wypuścili prowadzenie w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Przez cały mecz oddali 15 strzałów, z czego dziewięć celnych, a współczynnik goli oczekiwanych (expected goals, xG) wyniósł 0,91.
Thomas Tuchel przyszedł do Bayernu ponad siedem miesięcy temu, zastępując Juliana Nagelsmanna. Władze klubu z Monachium obawiały się, że nie uda się wywalczyć potrójnej korony w zeszłym sezonie i Tuchel miał uratować sytuację. Ostatecznie skończyło się jedynie mistrzostwem Niemiec i to wyszarpanym w ostatnich minutach sezonu.
Dziś Bayern nie jest dominującym zespołem w Bundeslidze. Zajmuje pozycję wicelidera, tracąc dwa punkty do Bayeru Leverkusen. W sobotę czeka go Del Klassiker, czyli szlagier ligi niemieckiej z Borussią Dortmund. Ale Bawarczycy prowadzą za to w swojej grupie Ligi Mistrzów z kompletem punktów po trzech meczach.
Thomas Tuchel ma ważny kontrakt z Bayernem do końca czerwca 2025 r.