Nie tak dawno informowaliśmy, że Michał Skóraś na dobre zadomowił się na ławce, bądź trybunach Club Brugge, do którego trafił latem bieżącego roku za sześć milionów euro z Lecha Poznań. Wtedy eksperci wprost komentowali, że sytuacja 23-latka w nowym zespole wygląda "dramatycznie".
Tak też jest w rzeczywistości. Ostatni mecz w barwach Club Brugge rozegrał 5 października, czyli blisko miesiąc temu. Wtedy rozegrał 83 minuty w wygranym 1:0 spotkaniu z Bodo/Glimt w Lidze Konferencji Europy. Od tamtego czasu nie wystąpił w żadnym z czterech meczów Club Brugge. Trzykrotnie nie załapał się nawet do kadry w meczach ligowych, a ostatnie spotkanie LKE spędził na ławce rezerwowych.
- Nie ma żadnego urazu. To decyzja trenera, że nie otrzymywał zbyt wielu szans. Nigdy nie zawiódł, ale trener Ronny Deila ma do dyspozycji lepszych zawodników w tym momencie - powiedział Jarno Bertho z "VTM Nieuws" w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Problem Skórasia ma być przede wszystkim świetna forma kolegów z zespołu, którzy grają na obu skrzydłach. - Kiedy wchodził na boisko z ławki, często coś pokazywał. Ale ma pecha. Antonio Nusa jest w ścisłej czołówce piłkarzy ligi belgijskiej. Na drugim skrzydle mamy za to Andreasa Skov Olsena, czyli najlepszego strzelca drużyny - dodawał Bertho.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Dotychczas Skóraś wystąpił w 12 z 21 spotkań Club Brugge, w których zanotował jednak zaledwie 401 minut z 1890, czyli spędził na murawie tylko 21 proc. możliwego czasu. Zdaniem Bertho skrzydłowy powinien wystąpić w środowym meczu Pucharu Belgii z Beerschot AC. - Z pewnością zagra w meczu 1/16 finału przeciwko Beerschot - stwierdził. Początek tego spotkania o 20:45.