Reprezentacja Polski ponownie rozczarowała w eliminacjach Euro 2024. Choć wygrała na wyjeździe z Wyspami Owczymi 2:0, to ponownie nie potrafiła pokonać Mołdawii. Zagrała w kiepskim stylu w Warszawie i zremisowała 1:1. Nowym kapitanem na tym zgrupowaniu był Piotr Zieliński. Zdaniem Tomasza Kłosa nie sprawdził się w tej roli.
Według Kłosa Zieliński zawiódł jako kapitan, nie był odpowiednim liderem i motywatorem. Uważa, że pomocnik Napoli nie potrafił właściwie zareagować po stratach.
- Rozkładanie rąk Piotra Zielińskiego dla mnie było bardzo słabe. Traci piłkę po raz pierwszy, potem drugi i trzeci, a później rozkłada ręce w kierunku sędziego. Nie możesz się tak zachowywać jako kapitan! Nie może tak reagować piłkarz, od którego zależy dzisiaj zawiązywanie akcji, bo od gry Zielińskiego uzależnieni są jego partnerzy - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Zieliński zastąpił w roli kapitana Roberta Lewandowskiego, który z powodu skręconej kostki nie mógł się pojawić na zgrupowaniu. W opinii Kłosa napastnik FC Barcelony jest postacią nie do zastąpienia.
- W niedzielę na PGE Narodowym widzieliśmy, że Roberta Lewandowskiego bardzo brakowało. Kto próbował sobie wmawiać i wymądrzać w mediach, że bez Roberta będzie dobrze, to teraz wie, że to nie prawda! Robert wprowadza do gry spokój i sprawia, że młodzi walczą i wchodzą na wyższe obroty, dostają dodatkowe bodźce, grając obok niego. Natomiast ja w niedzielę nie widziałem ani jednego zawodnika, który prosiłby o piłkę i próbowałby wspierać tę drużynę - ocenił były obrońca m.in. Wisły Kraków.
Przed meczem z Mołdawią losy awansu na mistrzostwa Europy zależały wyłącznie od Polaków. Wstydliwy remis bardzo mocno skomplikował sprawę wywalczenia miejsca na turnieju przez eliminacje. Najprawdopodobniej czeka nas gra w marcowych barażach. Tomasz Kłos jest zdania, że kończą się lata regularnych awansów na wielkie turnieje i liczenia na sukces.
- Jesteśmy w sytuacji krytycznej, szanse na bezpośredni awans spadły do kilku procent, bo drugi raz takiego szczęścia nie będziemy mieć. Trzeba budować drużynę na ewentualne baraże, a jeśli nie, to na eliminacje do MŚ w 2026 r. Dużo pracy przed trenerem Probierzem. Bo też sobie nie wyobrażam, że pojedziemy na mistrzostwa Europy i w takim stylu będziemy grali. Myślę, że nikomu z naszych kibiców oraz zawodników takie coś nie jest potrzebne. Być może nadchodzi taki czas, że musi być parę lat posuchy, żebyśmy się odbili - stwierdził.
Reprezentacja Polski ma do końca tylko jeden mecz w eliminacjach. 17 listopada zagra z Czechami w Warszawie. Trzy dni później zamknie rok sparingiem z Łotwą.