Jerzy Engel: - Każdy mecz jest szalenie ciężki. Czy ktokolwiek miał w tej grupie łatwą przeprawę? Każdy punkt trzeba wyszarpać, niemal wydrzeć przeciwnikowi. Przekonali się o tym wszyscy. Każdy walczy do upadłego, gra o honor, dla kibiców, dla ojczyzny, nie poddaje się w beznadziejnej sytuacji. Proszę spojrzeć na postawę Walii czy Norwegii. Kto spodziewał się, że po takim meczu jak z Polską, Wyspiarze zdołają zremisować w Kijowie? Tu nikt nikomu do samego końca nie odda punktu za darmo.
- Jeśli ktoś liczył, że Ormianie tanio sprzedadzą skórę, bardzo się mylił. Oni u siebie prowadzili niedawno z mistrzami świata, Francją. Punkty stracili po golu z karnego. Ostatnio zremisowali z Białorusią, a wcześniej, prowadząc 2:0 z Ukrainą, przegrali 2:3. Ale po tamtym meczu usunięto z drużyny paru zawodników. Armenia łatwo punktów nie oddaje. Ale ja przypominam, że my w dwóch meczach czerwocowych zdobyliśmy cztery punkty, a nasi najgroźniejsi rywale - Białoruś i Ukraina - tylko dwa. To doskonałe osiągnięcie.
- Nie było łatwo uciec od tych prowokacji. Boisko było małe, nierówne, nie można było grać piłką. Co innego w Walii, gdzie na ogromnym boisku można było uniknąć gry kontaktowej. A w Armenii - co wyskok do główki, to rozbita głowa; co przyjęcie piłki - to faul z tyłu. Dodatkowo sędzia nad tym wszystkim nie zapanował, a kiedy zaczął reagować prawidłowo, było już za późno.
Nasi piłkarze mają sporą odporność psychiczną. Ale w pewnym momencie nie wytrzymali. Kukiełka - na początku meczu wstrząśnienie mózgu, Hajto - po ciosie w twarz ma rozruszane wszystkie zęby, Kałużny - kontuzja, Bąk - kopniak w żebra. Tak porozbijani jeszcze nie byliśmy. Ale tego uniknąć się nie dało.
- Zrobimy wszystko, by Jacek uniknął kary. Wykluczenie należało się np. Piotrkowi Świerczewskiemu, ale na pewno nie Jackowi.
- To spotkanie nie miało niczego zaciemniać ani rozjaśniać. Naszym zadaniem jest awans do finałów mistrzostw świata. I remis w Erewanie przybliża nas do celu.
- Brak każdego dobrego piłkarza odbija się na poziomie gry zespołu. Zastępcy są dobrzy, ale jednak nie prezentują takiej klasy, jak ci nieobecni. A im więcej graczy brakuje, tym ich nieobecność jest bardziej widoczna.
- Chyba Tomka Kłosa. Wtedy Tomek Hajto zagrałby w środku obrony, gdzie czuje się lepiej niż z prawej strony. Ale też bez Emmanuela Olisadebe odpadło nam parę wariantów w grze ofensywnej. Nie było indywidualnych akcji napastników, wejść w pole karne, które mogłyby się skończyć faulem obrońcy... Widać było brak Wałdocha, który na pewno - jako kapitan - wprowadziłby spokój w trakcie gry. Piotrek Świerczewski to zadziorny piłkarz, walczak i sam lubi uczestniczyć we wszelkiego rodzaju spięciach. A kapitan powinien raczej uspokajać, a nie zaogniać sytuację. Takim zawodnikiem jest właśnie Wałdoch. Tak więc każdego brakowało po trochu.
- Do wszystkich. O to, że tyle czasu stracili na bójki, przepychanki. Mówiłem przed meczem do znudzenia: "nie dajcie się sprowokować. Jesteście piłkarsko lepsi i jedyną ich szansą jest przerywanie akcji, wybijanie was z rytmu, prowkowanie, przeszkadzanie, faulowanie". Nie pomyliłem się, ale zawodników poniosły nerwy. Z boku łatwo jest krytykować, ale jak raz po razie dostajesz po nogach, w zęby, w żebra, po głowie, to w którymś momencie nie wytrzymujesz i zaczynasz oddawać. Mimo wszystko mam o to pretensje.
- Nie. Z nikogo nie można rezygnować. Wyobraża Pan sobie, co by było, gdybym na początku eliminacji powiedział, że nie chcę któregoś ze środkowych obrońców? W Walii i Armenii nie miałby kto grać. To samo może być z napastnikami. Andrzej był ostatnio w meczach ligowych lepszy od innych polskich napastników. W reprezentacji nie udało mu się zdobyć gola. I ja nie jestem zadowolony z żadnego napastnika, który nie strzela goli. Cała trójka - Juskowiak, Kryszałowicz, Marcin Żewłakow - nie zrobiła w Erewanie nic.
- Wyjazdowe mecze z Ukrainą, Norwegią i Walią. One na długo zapadną w pamięci kibiców. To była wielka gra naszego zespołu. To m.in. dzięki nim angielscy bukmacherzy stawiają nas na 13. miejscu wśród zespołów, które mają zdobyć mistrzostwo świata. Takie występy jak w Erewanie szybko znikną z pamięci.
- Dla niektórych to na pewno jest szok. Ale to jest docenienie naszych osiągnięć: jedenaście kolejnych meczów bez porażki, w tym aż siedem w eliminacjach MŚ. To także gloryfikacja zawodników, którzy swoją grą doprowadzili do tego, że na trzy mecze przed końcem eliminacji mamy pięć punktów przewagi.
- Dobry zwyczaj: nie przegrywaj. Kibice najbardziej kochają zwycięstwa. Atmosfera euforii, jaka jest wokół kadry, wzięła się właśnie z tego, że gramy dobrze, że wygrywamy, że strzelamy sporo bramek.
- Oba stadiony - i Legii i Śląski - nadają się do tego, by rozgrywać na nich mecze o wielką stawkę. Patrząc na to, że cztery dni po meczu z Norwegią gramy na Białorusi, korzystniejsze jest przebywanie w jednym miejscu. Zgrupowanie będzie w Konstancinie, mecz na Łazienkowskiej. Nie trzeba będzie nigdzie jeździć. A podróż Konstancin -Chorzów - Konstancin - Mińsk mogłaby być niekorzystna. Ale przecież z Ukrainą gramy w Chorzowie. I to może być decydujące spotkanie. Być może najważniejsze w całych eliminacjach.
- Ja nie wiem, czy awansujemy do finałów MŚ 2002, a pan pyta o następne eliminacje. Skupmy się najpierw na jednym. Kontrakt mam do końca grudnia i jeśli zakwalifikujemy się do finałów MŚ, to zostanie on przedłużony do końca naszego udziału w mistrzostwach.
A praca trenera to nie tylko suche wyniki. To także obraz kadry w mediach, oczach kibiców, wizerunek PZPN, którego reprezentacja jest wizytówką, cała otoczka wokół drużyny też jest ważna. Jeśli taka będzie wola prezydium i zarządu PZPN, z przyjemnością pozostanę na stanowisku. Najpierw jednak awansujmy do finałów MŚ.
- 11 czerwca jadę na trzy tygodnie na Cypr. Córka kończy tam szkołę średnią. Ja też kończę tam wszystkie swoje sprawy [Engel pracował wiele lat na Cyprze - red.] i definitywnie wracamy do Polski. Wracamy przez Brukselę, gdzie będę trenerem reprezentacji Polski w meczu z przedstawicielami Unii Europejskiej.
Potem rusza liga, zaczną się obserwacje zawodników, konsultacje. 15 sierpnia gramy na Islandii mecz towarzyski. To będzie próba generalna przed spotkaniami z Norwegią i Białorusią.
- Wierzę, że tak.