Przepisy gry w piłkę nożną czasem wydają się mocno kontrowersyjne. W niektórych sytuacjach sporo zależy od interpretacji sędziego, zwłaszcza przy zagraniu ręką w polu karnym. Są jednak także zasady, które wydają się całkowicie martwe. Najlepszym przykładem jest ten, który zabrania bramkarzom trzymać piłki w rękach dłużej niż sześć sekund. Przepis ten jest łamany nagminnie i nikt się tym nie przejmuje. W końcu jednak jeden z bramkarzy przesadził i w końcu się doigrał...
Ta niecodzienna sytuacja miała miejsce w piątek w lidze fińskiej. Zespół VPS podejmował na własnym boisku ekipę Interu Turku. W pewnym momencie bramkarz gości Eetu Huuhtanen albo kompletnie się zapomniał, albo wykazał wyjątkową bezczelnością.
Golkiper wybronił strzał, chwytając piłkę w rękawice, po czym niespeszenie ruszył z nią do przodu. Zamiast podać do któregoś z kolegów, zaczął się nią bawić, podrzucać, kozłować i wymownymi gestami kazał partnerom się odsunąć. Trwałoby to bez końca, więc rywale zaczęli protestować. W końcu cierpliwość stracił sam arbiter.
Na gwizdek trzeba było czekać aż 23 sekundy, więc i tak wykazał się on ogromną tolerancją. Podbiegł do bramkarza i wyjaśnił mu, na czym polegało przewinienie. Ten wydawał się kompletnie zaskoczony, a nawet zbulwersowany. Co było dalej? Zgodnie z przepisami sędzia w takiej sytuacji dyktuje rzut wolny pośredni, czyli taki, z którego nie można uderzać od razu na bramkę.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Piłkarze VPS-u dali Huuhtanenowi kolejną dotkliwą lekcję. Raisanen krótko wyłożył piłkę do Petera Micheala, a Nigeryjczyk potężnie huknął w dolny róg. Zasłonięty bramkarz nie zdążył z interwencją i został ukarany w najlepszy możliwy sposób. Mecz zakończył się remisem 1:1.