Cezary Kucharski nie wytrzymał, gdy usłyszał słowa Janusza Basałaja o Legii

Były reprezentant Polski i piłkarz m.in. Legii Warszawa oraz były agent Roberta Lewandowskiego - Cezary Kucharski - skrytykował dziennikarza - Janusza Basałaja. Byłemu zawodnikowi nie spodobały się słowa Basałaja, który umniejszył zwycięstwu Legii Warszawa nad Aston Villą. Uderzając w Basałaja, Kucharski sięgnął pamięcią aż do 1998 r. i jednego z ustawionych wtedy meczów.

W czwartek piłkarze Legii Warszawa pokonali Aston Villę 3:2, znakomicie rozpoczynając rozgrywki fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Wicemistrzowie Polski sprawili sporą niespodziankę, bo to 7. drużyna poprzedniego sezonu Premier League, prowadzona przez czterokrotnego triumfatora Ligi Europy - Unaia Emery'ego - była zdecydowanym faworytem meczu

Zobacz wideo Kontrowersje po wyborze Michała Probierza! Niejednogłośna decyzja

Mimo to niektórzy dziennikarze i eksperci umniejszali triumfowi Legii, wskazując albo na liczbę zmian w jej wyjściowym składzie, albo na jej poziom. Drugiego argumentu w programie "Pogadajmy o piłce" na portalu meczyki.pl użył Janusz Basałaj. - Pamiętajmy, że Aston Villa to nie jest top ligi angielskiej, Premier League - powiedział.

Na słowa Basałaja zareagował były piłkarz reprezentacji Polski i Legii, Cezary Kucharski. Ten zamieścił na Twitterze post, w którym skrytykował dziennikarza, byłego pracownika PZPN czy byłego prezesa Wisły Kraków.

Kucharski skrytykował Basałaja

"J.Basałaj, komentując w C+ przekręt finału Pucharu Polski (1998) Amica-Aluminium 4-2, chwalił Fryzjera, mówiąc, że to najważniejsza postać tego sukcesu. Dziś deprecjonuje wygraną Legii nad Aston V., mówiąc, że zespół U.Emery / Monchiego nie jest czołówką Premier L. Epickie na swój sposób" - napisał Kucharski.

Odnosząc się do meczu Amiki Wronki z Aluminium Konin, Kucharski miał na myśli prawdopodobnie najsłynniejszy w historii finał Pucharu Polski. Finał, który jak się okazało, został ustawiony.

Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Amiki 5:3 po dogrywce. Już po pierwszej połowie piłkarze Aluminium skarżyli się, że spotkanie było sędziowane niesprawiedliwie. Z tego powodu zagrozili, że nie wyjdą na drugą część spotkania, przez co przerwa w meczu trwała dłużej niż zwykle.

Sytuacja nie zmieniła się w drugiej połowie. W 75. minucie Aluminium strzeliło gola na 3:2, a już trzy minuty później z boiska wyleciał jego zawodnik - Andrzej Jaskot - który zobaczył drugą żółtą kartkę za to, że nie odsunął się na przepisową odległość w momencie wykonywania rzutu wolnego przez Amicę. W 88. minucie drużyna z Wronek doprowadziła do remisu, a w dogrywce rozstrzygnęła spotkanie na swoją korzyść.

Ówczesny szef PZPN - Michał Listkiewicz - powiedział po meczu, że sędzia meczu - Marek Kowalczyk - "miał gorszy dzień", ale jednocześnie zaprzeczył, że spotkanie było ustawione. Obserwator meczu Alojzy Jarguz wystawił sędziemu za spotkanie notę 8/10 i nie stwierdził żadnego błędu Kowalczyka. Mimo to sędzia został zawieszony przez PZPN na trzy miesiące.

Wydział Dyscypliny PZPN ostatecznie orzekł, że Kowalczyk podczas spotkania popełnił szesnaście rażących błędów. W książce "Spowiedź Fryzjera" do ustawienia meczu przyznał się Ryszard Forbrich ps. "Fryzjer", czyli szef piłkarskiej mafii, która ustawiała wyniki meczów w latach 90. Podczas zeznań w prokuraturze w 2009 r. wersję tę potwierdził były napastnik Amiki i reprezentacji Polski - Paweł Kryszałowicz - dodając, iż sędzia został przekupiony kwotą 150 tys. złotych.

Więcej o: