Robert Lewandowski jest piłkarzem Barcelony od lata zeszłego roku, kiedy to zapłaciła Bayernowi 45 mln euro kwoty podstawowej oraz 5 mln euro w ramach bonusów. Zgodnie z zasadami FIFA, kluby szkolące Lewandowskiego od 12. do 23. roku życia mają otrzymać określoną opłatę (tzw. solidarity payment). Zdecydowanie najwięcej za transfer Lewandowskiego otrzyma Varsovia (około 600 tys. euro), a w dalszej kolejności jest Znicz Pruszków (~450 tys. euro), Legia Warszawa (~250 tys. euro) i Delta Warszawa (~125 tys. euro). Jak w tym momencie wygląda sytuacja?
Portal WP SportoweFakty skontaktował się z przedstawicielami Varsovii i Delty Warszawa w celu ustalenia, jak wygląda kwestia zapłaty tzw. płatności solidarnościowej za transfer Lewandowskiego. Okazuje się, że Barcelona przeciąga te płatności w czasie. - Możemy naciskać Barcelonę poprzez PZPN. W ubiegłym roku strasznie kombinowała i stwarzała problemy. Zażyczyła sobie, żebyśmy wystawili faktury na cztery lata do przodu. I jak wysyłaliśmy jedną fakturę, to powiedzieli, że musi być podzielona na części z płatnościami co rok - mówi Andrzej Trzeciakowski, prezes Delty.
- Gdy z kolei taką fakturę od nas otrzymali, to wymyślili, iż musimy mieć certyfikat podatkowy do Hiszpanii. A załatwienie takiej sprawy trochę trwa. Barcelona zwlekała, aż w końcu pierwszą ratę zapłaciła w styczniu 2023, gdzie termin, do którego miała to zrobić, to 30 września 2022 - dodaje Trzeciakowski. To oznacza, że Barcelona przekroczyła termin o ponad trzy miesiące. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku Varsovii, która też otrzymała ratę w styczniu tego roku.
- W tym samym czasie Barcelona przesyła odpowiednie kwoty do wszystkich klubów. Całą sprawę pilotuje PZPN. Wygląda na to, że najprawdopodobniej poczekamy, aż cała kwota zbierze się w całości - przekazał Marek Krzywicki, dyrektor Varsovii. Kolejna rata ma wpłynąć do końca września tego roku. Płatność ratalna sprawia, że polskie kluby nie mogą zainwestować przysługujących pieniędzy w rozwój klubu. Delta chciała zainwestować w boisko ze sztuczną trawą, a Varsovia - w szeroko pojęte obiekty sportowe.
- Kiedy dowiedzieliśmy się o transferze Roberta i przysługujących nam pieniądzach, to chcieliśmy wszystko przeznaczyć na boisko ze sztuczną trawą. Jednak w momencie, kiedy jest to rozbite na cztery lata, to o takim rozwiązaniu możemy zapomnieć - twierdzi Trzeciakowski. - Chcemy pieniądze dobrze zainwestować. One z jednej strony są duże, a z drugiej małe. Przy podziale na cztery raty, które w dodatku są przesyłane raz na rok, trudno tutaj myśleć choćby o budowie boiska z prawdziwego zdarzenia - dodaje Krzywicki.