Nikt nie mówił, że początki, debiuty w europejskich pucharach będą należały do łatwych i przyjemnych. Ale Raków Częstochowa cierpiał w swoim pierwszym w historii meczu w Lidze Europy. To było pewne, że Atalanta narzuci dużą intensywność gry. Mistrz Polski musiał cierpieć na boisku. Można znaleźć w jego grze pozytywy, mocne strony, ale nie da się rywalizować z Włochami, mając tylko momenty i przede wszystkim pilnując swojej organizacji gry. Nie było tej nonszalancji. Odwagi nie było widać przez cały mecz. Postanowiliśmy ocenić piłkarzy Rakowa w skali szkolnej 1-6 (ocena wyjściowa 3).
Vladan Kovacević: 5-. Ostatnia i najważniejsza instancja w defensywie Rakowa Częstochowa. Zanotował kilka dobrych, efektownych interwencji. W dużej mierze to Bośniak sprawił, że do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis, który utrzymywał mistrza Polski przy życiu w tym meczu. Łącznie miał aż siedem interwencji. Do tego miał dość wysoki procent dokładnych podań jak na bramkarza (77 proc.). Mimo porażki to najbardziej pozytywna postać tego spotkania w Rakowie. Przy trafieniach Charlesa De Ketelaere i Edersona nie miał większych szans. Mocne główki z bliska, kiedy obrońcy byli na przegranej pozycji w pojedynkach - tego Kovacević nie był w stanie uratować, nawet gdyby był czarodziejem.
Bogdan Racovitan: 3. Atalanta grała bardzo intensywnie i sporo akcji przeprowadzała jego stroną boiska. Rumun miał spore wyzwanie, by wytrzymać kondycyjnie szarże Włochów. Potrzebował wsparcia ze strony Deiana Sorescu. Trzeba przyznać, że dawał radę. Nie popełnił błędów w kryciu, potrafił czyścić zagrożenie. Miał pięć wybić, przecinał podania w pole karne, blokował strzały. Gorzej szło z zatrzymywaniem dośrodkowań i rozegraniem. Zanotował aż 20 strat, nie był w stanie odeprzeć pressingu
Adnan Kovacević: 3+. Przy straconych golach nic nie mógł zrobić, nie był odpowiedzialny za krycie strzelców. Ale na swojej pozycji spisywał się bezbłędnie. Przede wszystkim nie pozwalał na strzały i akcje ze środkowej strefy, dobrze pilnował swojej pozycji. Był trudnym zawodnikiem do przejścia. Ale brakowało go przy stałych fragmentach gry, które Raków miał w pierwszej połowie.
Milan Rundić: 2+. Pod koniec pierwszej połowy miał świetną sytuację na zdobycie bramki, ale zepsuł ją w najgorszy możliwy sposób. Został zupełnie bez krycia. Matteo Ruggeri na moment zapomniał, że powinien go pilnować. Złożył się do strzału z pełną świadomością, że ma dużo czasu i przestrzeni, że może dać Rakowowi szczęście. Ale posłał piłkę głową gdzieś na wyższe rzędy trybun. Na początku drugiej części zawinił przy pierwszej straconej bramce. Pozwolił De Ketelaere na celny strzał głową, który dał gola Atalancie. Belg wyszedł przed Serba, a obrońca nie może dawać się uprzedzić przy dośrodkowaniach.
Deian Sorescu: 3+. Bardzo aktywny w defensywie, wspierał Racovitana, starał się angażować w kontratakach. Gdyby nie jego powroty, Ademola Lookman mógłby wkręcić Racovitana w ziemię wielokrotnie. Ograniczał przestrzeń do dobrego podania lub strzału. Na minus jego zachowanie przy goli Edersona, kiedy przegrał z nim pojedynek główkowy.
Gustav Berggren: 3. Miał celność podań na poziomie ponad 80 procent, od niego zaczynała się konstrukcja każdego kolejnego kontrataku. Ale w drugiej połowie nie dawał rady fizycznie przeciwko nakręconej Atalancie, nie wytrzymał kondycyjnie i zszedł po 70 minutach.
Giannis Papanikolaou: 3. Miał sporo w pracy w środku pola, potrafił przeciąć akcje i zagrać jak najszybciej do przodu. W pierwszej połowie przyzwoicie realizował swoje zadania, ale można mieć do niego pretensje przy golu Atalanty na 2:0. Gonił za Edersonem i zgubił go w pojedynku powietrznym. Wsparcie Sorescu na nic się zdało.
Srdan Plavsić: 3. Bardzo podobne nastawienie do Sorescu na prawym wahadle. Przerywał akcje, przeszkadzał, sama brudna robota. Więcej dobrego dał w obronie niż w ataku, brakowało na lewym skrzydle z jego strony "tego czegoś".
Władysław Koczerhin: 2+. Nie zapewnił balansu między obroną a atakiem, notował złe wybory w rozegraniu. Zamiast napędzać akcję, był hamulcowym. W defensywie nie był zbyt pomocny, słaba praca w pressingu. Mecz do zapomnienia dla Ukraińca.
John Yeboah: 3-. To nie był dobry wieczór skrzydłowego. Atalanta niemalże całkowicie odebrała jego boiskowe atuty. Nie mógł się rozpędzić, wykazać się sprytem, zagrać niekonwencjonalnie. Ale w przeciwieństwie do Koczerhina udało mu się wygrać kilka pojedynków, był bardziej nieustępliwy.
Łukasz Zwoliński: 2+. Mało obecny, mało aktywny, mimo że starał się rozdzielać piłki, gdy miał możliwość. Ale Zwoliński nie istniał w pojedynkach fizycznych, pressingu, odstawał od silniejszych obrońców tężyzną i piłkarską jakością. W pomeczowej rozmowie z Viaplay przyznał, że zdawał sobie sprawę ze swoich braków i trudno było mu je zakryć. Ale można mu dać plusa za chęci i obiektywizm po spotkaniu.
Sonny Kittel: 3+. Po jego wejściu w ofensywie Rakowa było więcej życia, intensywności, tempa. To on wypuścił Bena Ledermana do sytuacji sam na sam z bramkarzem. Ale znowu potwierdza się teza, że to piłkarz momentów. Kittel nie będzie grał od wejścia na boisko do końca na takiej samej intensywności, z taką samą jakością. Jedynie korzysta z chwil, gdy może się popisać z piłką przy nodze.
Marcin Cebula: 3. Nic nie wniósł swoim wejściem. Zanotował kilka bezpiecznych podań.
Ante Crnac: 3. Młody, obiecujący, ale w tym meczu nie mógł pokazać swojego potencjału. Nie miał żadnej okazji strzeleckiej. Ale w odróżnieniu od Zwolińskiego potrafił powalczyć w bliskim kontakcie z rywalami.
Ben Lederman: 3+. On wniósł najwięcej świeżości do gry Rakowa. Potrafił rozpędzić akcje w środkowej strefie boiska, wypracować pozycje sobie i innym. Ale w sytuacji sam na sam powinien zachować się zdecydowanie lepiej. Gdyby strzelił gola kontaktowego, spotkanie mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej.
Jean Carlos Silva: Bez oceny. Grał za krótko, mniej niż kwadrans. Ale jego powrót po kontuzji to bardzo dobra wiadomość dla Dawida Szwargi.