"Perła" w Legii Warszawa. 2,5 mln euro? Teraz posypią się oferty

Sukces ma wielu ojców, a sukces Legii Warszawa w meczu z Aston Villą (3:2) ma twarze przede wszystkim Pawła Wszołka i Ernesta Muciego. Nie byłoby fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, gdyby nie boiskowa magia Albańczyka. I nie byłoby zwycięstwa z Anglikami, gdyby nie jego spryt i technika. On daje ofensywie Legii słynne "to coś".

Kosta Runjaić zdecydowanie odmienił styl gry Legii Warszawa, a w meczu z Aston Villą było widać, że pewne rzeczy piłkarze robią już automatycznie. I to wszystko wyglądało naturalnie, z przyjemnością się to oglądało. Szczególnie można było podziwiać to, co wyczyniał w ofensywie Ernest Muci.

Zobacz wideo To nie miejsce dla Papszuna. "Nawaleni, pijani działacze i sponsorzy wtaczają się do samolotu"

Muci jest perłą Legii Warszawa

Lekkość, swoboda ruchu, dobre czucie murawy i piłki, spryt - tak można streścić wyczyny Muciego w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. I takimi występami zwraca na siebie uwagę skautów z mocniejszych lig oraz Sylvinho, selekcjonera Albanii. Dał właśnie sygnał, że należy mu dawać więcej szans.

Przy golu na 2:1 Muci zachował się jak rasowy snajper. Od początku akcji urywał się rywalom, pokazując jeden ze swoich atutów, jakim jest szybkość. Obserwował ruchy obrońców przy Pawle Wszołku, ale z dużą pewnością, że wahadłowy Legii zmieści piłkę między nimi i dogra do Albańczyka. I tak też się stało. Zachował zimną krew, nie przestraszył się tego, że stoi oko w oko z mistrzem świata, najlepszym bramkarzem mundialu i golkiperem roku FIFA.

Gdy piłka leciała do Muciego, ten zrobił jeden krok w lewą stronę i już miał przewagę pozycji nad Emiliano Martinezem. Zmylił go, bo Argentyńczyk spodziewał się strzału po swojej prawej stronie. A Muci zrobił ruch do piłki i miał odsłonięte ponad pół bramki. Musiał to wykorzystać.

Przy swoim pierwszym golu Albańczyk wykazał się boiskową inteligencją, a przy drugim zachował się jeszcze sprytniej. Prowadził piłkę dobre 20-30 metrów, będąc wziętym w kleszcze przez dwóch graczy Aston Villi. Nic sobie nie robił z ich obecności i prób pressingu. To Muci kontrolował tempo kontry.

A potem pokazał to, co ma w swoim warsztacie najlepsze. Jednym zwodem zgubił obu defensorów z Birmingham. Balans ciałem, ruch do boku i tworzy sobie pozycję do strzału. A jak uderzy, to wie tylko on. Na tym polega błysk Albańczyka w takich momentach, gdy trzeba znów dać korzystny wynik. Nigdy nie wiesz, w którą stronę ucieknie i którą nogą strzeli na bramkę.

Jego uderzenie po ziemi było precyzyjne, mierzone przy dalszym słupku. Miało wystarczającą siłę, by Martinez nie zdążył do piłki. Współczynnik xG pokazywał, że tu było tylko siedem procent szans na gola. Ale Muci to jest taki piłkarz, dla którego xG nie istnieje, jest w stanie strzelić z każdej pozycji.

Jeden z najskuteczniejszych i najważniejszych w Legii

Ernest Muci ma już na koncie siedem goli w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. Więcej ma tylko Tomas Pekhart (osiem). Albańczyk stanowi dziś trzon ofensywy Legii. Nadaje jej jakości, charakteru. "Wojskowi" zyskują dzięki niemu mityczne "to coś". Coś magicznego, coś niekonwencjonalnego. Stołeczni z Mucim na boisku zyskują pewność siebie, gdy trzeba gonić wynik lub jest możliwość zaskoczyć rywala tak jak w sytuacjach z jego golami. Albańczyk wydaje się stworzony do rozwiązywania takich piłkarskich spraw. Kiedy jest duża presja, on zachowuje zimną krew. Kiedy można, a nawet wypada dać show, on to robi z dużą łatwością.

Konrad Ferszter dał Muciemu ocenę celującą. Tak argumentował swoją notę dla Albańczyka: "Kiedy schodził z boiska w 71. minucie, żegnały go brawa na stojąco, a cały stadion skandował jego nazwisko. Zasłużenie. Muci był bohaterem Legii w meczu z Aston Villą. Albańczyk strzelił dwa gole, będąc najlepszym piłkarzem na boisku. Muci grał odważnie, nie bał się indywidualnych akcji, co przyniosło mu korzyść w akcji bramkowej na 3:2. Napastnik Legii jeszcze przed przerwą mógł strzelić jeszcze jednego gola, ale w ostatniej chwili zatrzymał go Ezri Konsa. Mimo to Muci zagrał doskonale. Jeśli błyszczeć, to właśnie w taki sposób i w takich meczach" - czytamy w pomeczowych ocenach dziennikarza Sport.pl.

Muci jest wyceniany przez Transfermarkt na 2,5 mln euro, ale po takich występach jego wartość może tylko wzrosnąć. Legia też powinna spodziewać się, że posypią się oferty. Nie powinniśmy być zdziwieni, jeśli podbije cenę ponad wartość, która będzie na koniec sezonu.

Więcej o: