Najpierw przypomnijmy tło. Gdy Hansi Flick po Euro 2020 obejmował reprezentację Niemiec, wydawało się, że to musi się udać. W końcu był to trener, który ledwo co zdobył potrójną koronę z Bayernem Monachium, a do tego zna kulisy pracy w reprezentacji jako były asystent Joachima Loewa, którego zastąpił na stanowisku.
Kadencja Flicka okazała się jednak totalną klapą. Niemcy co prawda awansowali na mistrzostwa świata w Katarze, ale tam odpadli już w fazie grupowej, przegrywając z Japonią (1:2), remisując z Hiszpanią (1:1) i wygrywając z Kostaryką (4:2). Co więcej, nie poszło im także w Lidze Narodów (trzecie miejsce w grupie), a kolejne sparingi potwierdzały, że przygotowania do Euro 2024, którego Niemcy będą gospodarzem, nie idą w dobrym kierunku.
2:3 z Belgią, 3:3 z Ukrainą, 0:1 z Polską, 0:2 z Kolumbią, a na koniec druzgocąca porażka 1:4 z Japonią. Z pięciu ostatnich meczów towarzyskich kadra Flicka przegrała cztery, jeden zremisowała, a z każdym spotkaniem cierpliwość kibiców, dziennikarzy i działaczy do selekcjonera malała.
Były plotki, że Flicka zastąpi 70-letni Felix Magath, który nazywany jest w środowisku... "katem", bo piłkarze twierdzili, że ich wręcz torturował na treningach. W mediach przejawiło się też nazwisko Juergena Kloppa, ale on wciąż ma ważny kontrakt z Liverpoolem. Następcą Flicka zostanie 36-letni (!) Julian Nagelsmann.
"Nagelsmann w najbliższych dniach zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Niemiec. Umowa jest już o krok od finalizacji. Zostały tylko szczegóły do omówienia" - donosi Fabrizio Romano, znany włoski dziennikarz.
Nagelsmann wyrobił sobie renomę w TSG Hoffenheim, ale świetnie wyniki miał też w RB Lipsk. W Bayernie Monachium nie poszło mu źle, ale władze klubu go zwolniły, choć trener legitymizował się wysoką średnią punktową na mecz - 2.31 i zdobył też mistrzostwo kraju.