Zbigniew Boniek po zakończeniu kariery piłkarskiej wielokrotnie próbował swoich sił w innych sportach na poziomie amatorskim. Były prezes PZPN-u chwalił się m.in. grą w golfa, czy udziałem w turniejach tenisowych. Wolny czas spędza także na rywalizacji w innej dyscyplinie, która nie jest aż tak popularna.
Dyscyplina, o której mowa, to wyścigi kłusaków. - Ja nie jestem facetem, który budzi się w sobotę i zastanawia: co ja będę dziś robił, a potem siada i gapi się w telewizor. Wsiadam raniutko do samochodu i jadę do swojej stadniny pod Mediolanem. Potem zaprzęgam konia i na tor - mówił już w 2009 roku Boniek w rozmowie z portalem dziennik.pl.
Były prezes PZPN-u przekonywał wtedy, że daje mu to "wielką frajdę", a czasem nawet wygrywa pieniądze w turniejach. Okazuje się, że 67-latek wciąż nie porzucił tej pasji, a ostatnio wziął udział w wyścigach na torze Ippodromo Capannelle w Rzymie.
W mediach społecznościowych chwalił się, że udało mu się nawet wygrać jeden z wyścigów, w których nie był faworytem. "Wygrać wyścig z koniem, który płaci 69 do 1, nie zdarza się każdego dnia. Dzisiaj zrobiłem to" - napisał Boniek i udostępnił wideo z wyścigu w turnieju Premio Coppa Lazio.
W czwartek rano 80-krotny reprezentant Polski po raz kolejny dodał zdjęcie z tej aktywności i podpisał je emotikonami koni oraz kciuka uniesionego w górę.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Wyścigi kłusaków, czyli koni specjalnych ras, polegają na zaprzęganiu zwierząt specjalnymi wózkami, zwanymi sulkami. Konie poruszając się wyłącznie szybkim kłusem, a za galop kłusacz, czyli jeździec w wózku, może zostać nawet zdyskwalifikowany. W Polsce zawody organizują tory wyścigów konnych na Służewcu w Warszawie, hipodrom w Sopocie oraz WTWK Partynice we Wrocławiu.