Hajto szczerze o relacji z Borkiem. "Zaufał ludziom, którym nie powinien"

- Nie da się 25-letniej albo 28-letniej przyjaźni wyrzucić do kosza na śmieci - powiedział Tomasz Hajto o znajomości z Mateuszem Borkiem. W wywiadzie udzielonym Żurnaliście były reprezentant Polski zdradził, kiedy ostatni raz widział się z komentatorem, z którym zrelacjonował dziesiątki spotkań klubowych oraz reprezentacyjnych, oraz ile czasu nie utrzymują stałego kontaktu. Mimo tego wyraził gotowość do pomocy Borkowi, gdyby zaszła taka potrzeba.

Tomasz Hajto i Mateusz Borkiem przez lata kojarzyli się z programi piłkarskimi na antenach Polsatu czy wspólnego komentowania spotkań Ligi Mistrzów, Bundesligi czy reprezentacji Polski. Szczyt tej współpracy przypadł pewnie na okolice Euro 2016. Od paru lat obaj panowie nie utrzymują już kontaktów. - Życzę mu dobrze, ale od dobrych 7-8 miesięcy nie mamy w ogóle kontaktu. [...] Znam go od 25 lat. Tomek Hajto zawsze był naturszczykiem. Poznałem go gdzieś w połowie lat 90-tych. Jeździłem na mecze Bundesligi, gdy on jeszcze grał z Piotrkiem Reissem w Duisburgu. To były początki naszej znajomości. Był to facet, który był skory do pomocy, który oddałby ci ostatnią kromkę chleba. Nie ukrywam, że miałem do Tomka słabość i kilka razy w życiu mu pomogłem - mówił Borek w marcu 2020 roku w Kanale Sportowym.

Zobacz wideo Piotr Lisek stoczy dwie walki na jednej gali? "Jeśli wam będzie mało..."

Tomasz Hajto o Mateuszu Borku. "Nie da się wyrzucić" 

Wątek przyjaźni Hajty z Borkiem został poruszony w rozmowie tego pierwszego na kanale Żurnalisty. - Nie da się 25-letniej albo 28-letniej przyjaźni wyrzucić do kosza na śmieci. Nie rozmawiamy ze sobą ze trzy lata. Na ostatnim meczu reprezentacji przywitaliśmy się pierwszy raz, podaliśmy sobie rękę - powiedział Hajto. 

Jednocześnie podkreślił, że zawsze pomógłby koledze, z którym komentował dziesiątki meczów. - Nigdy mu źle nie życzyłem, nawet jeśli z nim nie rozmawiałem. Nigdy publicznie nic na jego temat nie powiedziałem, nie wypowiadałem się. Nigdy bym nie zdradził naszych tajemnic, a przeżyliśmy naprawdę dużo. Gdyby zadzwonił, nawet o 5 rano, to wsiadłbym w samochód i pojechał mu pomóc.

- Wydaje mi się, że zaufał ludziom, którym nie do końca powinien zaufać, a poznał ich po drodze. Wydaje mi się też, że dobił do tego momentu, że sam się kapnął - dodał Hajto, ale nie zdradził, kogo miał na myśli.

Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl

Tyle Tomasz Hajto potrzebuje, aby żyć na poziomie

W tej samej rozmowie były reprezentant Polski zdradził ile jego zdaniem musi zarabiać, żeby "normalnie żyć". - No mi się wydaję, że żeby żyć tak normalnie 40 [tysięcy - przyp. red.] trzeba mieć - odpowiedział Hajto. Wypowiedź byłego piłkarza spotkała się z licznymi komentarzami internautów. Jedni bronili go, uznając, że w jego przypadku taka kwota nie jest niczym nadzwyczajnym, jednak niektórzy zarzucali Tomaszowi Hajcie zbyt materialne podejście do życia.

Więcej o: