Adam Buksa i Sebastian Szymański w niedzielę zmierzyli się na boisku w meczu ligi tureckiej pomiędzy Fenerbahce i Antalyasporem. Wygrała drużyna ze Stambułu, a zwycięskiego gola zdobył Szymański w 80. minucie gry. Pomimo niekorzystnego wyniku Buksa również może być zadowolony, ponieważ strzelił obie bramki dla ekipy z Antalyi. Jego zdaniem wynik meczu mógł być inny, gdyby nie błąd sędziów.
Antalyaspor w tym sezonie jeszcze nie wygrał i ma na koncie trzy remisy oraz dwie porażki. Od niedzielnej zespołu nie uchroniły gole Buksy i z tego napastnik nie jest zadowolony. Przyznał to podczas łączenia w programie "Polacy pod Lupą" w Kanale Sportowym.
- Mam mieszane uczucia. Z jednej strony gole na takim terenie bardzo cieszą, ale z drugiej po tak dobrym meczu liczyliśmy na chociaż punkt. Szczególnie że początek sezonu pod względem punktów jest dość przeciętny. Ten mecz to dobry prognostyk na przyszłość - przyznał napastnik.
W spotkaniu nie zabrakło także kontrowersji z udziałem Buksy. 27-latek podczas akcji ofensywnej był faulowany pod polem karnym rywali, ale sędzia tego nie zauważył. Fenerbahce od razu wyprowadziło kontratak i po nim strzeliło gola. Zdaniem napastnika sędziowie celowo pomogli przeciwnikom.
- Moim zdaniem to był ewidentny faul. Skłamałbym, gdyby powiedział, że jestem zdziwiony, że sędzia nie wrócił do tej sytuacji. Zespoły ze Stambułu mają taki przywilej, ze stykowe sytuacje są zawsze rozstrzygane na ich korzyść. Byłem faulowany przez Freda, który trafił mnie w nogę. Bramka powinna być anulowana - dodał napastnik.
Sytuacja widoczna na nagraniu poniżej od 3:19.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Gol nie został anulowany, a finalnie Fenerbahce wygrało 3:2 z Antalyasporem, a decydującego gola w 80. minucie strzelił Sebastian Szymański. Tym samym drużyna ze Stambułu nadal jest na pierwszym miejscu w ligowej tabeli, a Antalyaspor z trzema punktami jest 14.