Kibicom włoskiej piłki może zrobić się przykro, gdy prześledzą piłkarską przygodę Mario Balotellego. Wydawało się, że ma tak wielki potencjał, by stać się jednym z czołowych napastników świata. Niestety brak profesjonalizmu wypchnął go na futbolowy margines. A początki były naprawdę obiecujące.
Balotelli zadebiutował w Interze jako 17-latek. Po trzech sezonach spędzonych w Mediolanie trafił do Manchesteru City za 30 milionów euro i przyczynił się do ich historycznego z mistrzostwa z 2012 roku. Po tamtym sezonie z kadrą Włoch awansował do finału Euro, a sam był jednym z bohaterów turnieju, szczególnie półfinałowego starcia z Niemcami (2:1). I choć później biegał jeszcze w koszulce Milanu, Liverpoolu czy Marsylii, to jego kariera wyraźnie wyhamowała.
Wystarczy spojrzeć na ostatnie lata. I od razu uprzedzamy, że to smutny obraz. W lipcu 2019 roku został zawodnikiem Brescii, ale po kilku miesiącach został zwolniony. W grudniu 2020 szansę dała mu Monza, ale i tam nie potrafił zaistnieć na dłużej.
Sezon 2021/22 spędził w tureckim klubie Adana Demirspor, gdzie zdobył 19 bramek w 35 meczach. Po roku odszedł jednak do FC Sion. W Szwajcarii wytrwał rok, strzelając raptem sześć goli.
W piątek 15 września Adana poinformowała, że Balotelli wraca do Turcji. Podpisze roczny kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejny sezon.
Balotelli ma na koncie także 36 meczów w kadrze Włoch, dla której zdobył 14 bramek. Ostatni raz grał przeciwko Polsce w 2018 roku (1:1). Trudno jednak przypuszczać, by 33-latek znowu miałby dostać szansę gry w niebieskiej koszulce.