Reprezentacja Polski fatalnie zaprezentowała się w 6. kolejce eliminacji do Euro 2024. Biało-Czerwoni przegrali aż 0:2 z Albanią i znacząco utrudnili sobie drogę do awansu na imprezę w Niemczech. W poniedziałek rozegrano kolejne mecze. Do gry wróciły zespoły grupy J, m.in. Portugalia, która nie przegrała jeszcze żadnego spotkania. Jej znakomitą passę próbował przerwać Luksemburg, ale bezskutecznie. Co więcej, został rozbity w pył.
Mecz od początku układał się po myśli Portugalii. Już w 12. minucie drogę do siatki znalazł Goncalo Inacio. Piłkarz wykorzystał kapitalne dośrodkowanie Fernandesa i wbił piłkę główką do bramki. Z kolei pięć minut później po strzale z krawędzi pola karnego wynik podwyższył Goncalo Ramos. To był dopiero początek popisu gospodarzy.
Już w 33. minucie znów na liście strzelców zapisał się napastnik PSG. Znalazł trochę miejsca w polu karnym, odebrał piłkę, a następnie posłał ją w środek bramki i nie dał golkiperowi szans. Wynik jeszcze przed końcem pierwszej połowy podwyższył duet Fernandes - Inacio. Znów piłkarz Manchesteru United posłał idealne podanie, po którym jego kolega nie miał większych problemów, by wbić piłkę do siatki.
Jak Portugalia skończyła pierwszą partię, tak i rozpoczęła kolejną, a więc od mocnego akcentu. Zaciekle atakowała rywali, co przyniosło efekt już w 58. minucie. Ponownie w tej sytuacji popisał się Fernandes, który kapitalnie dośrodkował do Diogo Joty, a ten strzelił na 5:0. Zdobywca piątej bramki zapisał się też w protokole meczowym asystą.
Tym razem posłał kluczowe podanie do Ricardo Horty w 67. minucie. Natomiast w 77. minucie wynik na 7:0 podwyższył sam Jota, tym samym ustrzelił dublet. Zawodnicy Luksemburga byli całkowicie rozbici, co tuż przed końcem meczu wykorzystali Bruno Fernandes i Joao Felix, którzy ustanowili wynik meczu na 9:0, co jest największą wygraną w historii występów Portugalii.
Portugalia prowadzi obecnie z dorobkiem sześciu zwycięstw i kosmicznym bilansem bramkowym 24:0. Dla porównania w ostatnich eliminacjach (MŚ 2022), w których ten zespół prowadził Fernando Santos, Portugalczycy zajęli drugie miejsce w grupie z dorobkiem 17 punktów w ośmiu meczach. Strzelili w nich 17 goli i stracili sześć. To pokazuje, jak bardzo zmieniła się ta kadra.
Dużo bramek kibice zobaczyli także w starciu Słowacji z Lichtensteinem. Już w 10. sekundzie drogę do siatki znalazł dość niespodziewanie David Hancko. Ten gol całkowicie wybił z rytmu rywali, którzy nie byli w stanie ustawić skutecznej defensywy, czego efektem były kolejne dwa gole w zaledwie pięć minut. Najpierw do bramki trafił Ondrej Duda, a chwilę później Robert Mak.
W ostatnim starciu grupy J Islandia podejmowała Bośnię i Hercegowinę, ale w pierwszej połowie kibice nie zobaczyli ani jednej bramki. Dopiero pod koniec drugiej partii gospodarze wyszli na prowadzenie i wygrali 1:0.
Tym samym doszło do kilku zmian w tabeli grupy J. Na pierwszym miejscu umocniła się Portugalia z kompletem zwycięstw. Ciekawie jest jednak za jej plecami. Na drugiej pozycji, która aktualnie daje awans na Euro, znajduje się Słowacja z dorobkiem 13 punktów. Trzy mniej z kolei ma na koncie Luksemburg.
W poniedziałek na murawę wyszły też dwa zespoły z grupy D, a konkretnie Walia i Łotwa. Faworytem była pierwsza z drużyn, co miało odzwierciedlenie także w wyniku. Choć piłkarze Roberta Page'a przeważali na boisku, to nie byli w stanie skutecznie zaatakować bramki rywali. Jednak w 29. minucie uśmiechnęło się do nich szczęście. Wówczas rzut karny wykorzystał Aaron Ramsey. Z kolei w 96. minucie wynik podwyższył David Brooks. Dzięki temu Walia umocniła się na czwartej lokacie. Z kolei Łotwa nadal pozostaje bez zwycięstwa i zajmuje ostatnie miejsce.