W sobotni wieczór reprezentacja Niemiec przegrała u siebie z Japonią 1:4. Ta porażka wstrząsnęła niemieckimi mediami, które prześcigały się w nagłówkach mających oddać skalę tej przegranej. "Klęska, piłkarskie Niemcy w kryzysie. Nowy kapitan, nowa formacja, a wyniki takie same" - piszą dziennikarze zza naszej zachodniej granicy.
Nie ma co ukrywać, że kadencja Hansiego Flicka na stanowisku selekcjonera reprezentacji Niemiec wypada bardzo słabo. Po okresie w Bayernie Monachium, w którym Flick zdobył m.in. potrójną koronę (wygrał mistrzostwo i puchar Niemiec oraz Ligę Mistrzów w jednym sezonie), przyszedł marazm w kadrze narodowej. Niemcy pod wodzą Flicka rozegrały 25 spotkań, z których 12 wygrały, siedem zremisowały, a sześć przegrały.
W te rezultaty wpisuje się także odpadnięcie już w fazie grupowej podczas mistrzostw świata w Katarze, a także seria ostatnich pięciu spotkań, w których Niemcy ponieśli cztery porażki (w tym z Polską 0:1) oraz jeden remis.
Te wyniki wzbudziły wielkie obawy w Niemczech przed przyszłorocznymi mistrzostwami Europy, których będą gospodarzem. Bez wątpienia niemieccy kibice nie wyobrażają sobie, że ich reprezentacja powtórzy wyczyn z poprzedniego Euro, gdy odpadła już w 1/8 finału.
Dlatego niepewna jest przyszłość Hansiego Flicka. Przynajmniej na razie szkoleniowiec pozostanie jednak na stanowisku. Takie informacje przekazał dziennikarz niemieckiego portalu Sport1, Patrick Berger.
"Hansi Flick poprowadzi trening reprezentacji i pozostaje selekcjonerem. Jestem ciekaw, czy będzie tak we wtorek..." - napisał Berger, sugerując, że posada Flicka wisi na włosku. W końcu we wtorek 12 września Niemcy zagrają towarzysko z wicemistrzami świata, reprezentacją Francji.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
W Niemczech już ruszyła karuzela nazwisk, z których mógłby zostać wytypowany ewentualny następca Flicka. Wśród nazwisk przewijają się tacy szkoleniowcy jak Julian Nageslmann, czy Zinedine Zidane.