Reprezentacja Polski wymęczyła zwycięstwo z Wyspami Owczymi 2:0. Styl, w jakim udało się wygrać, pozostawia sporo do życzenia. Paweł Wszołek uważa, że to był trudny mecz, z uwagi na to, jak zagrali Farerowie.
Paweł Wszołek był aktywnym piłkarzem w drugiej połowie spotkania, starał się angażować w akcje ofensywne, a nawet samemu szukać strzału. To był jego pierwszy występ w reprezentacji Polski od 2017 r.
Po spotkaniu przyznał, że nie grało mu się łatwo przeciwko defensywnie ustawionemu rywalowi. Jego zdaniem to miało wpływ na tempo i płynność gry.
- Cieszę się, że dostałem szansę. Ciężkie są takie mecze, jak pokazało boisko. Nie jest łatwo grać przeciwko drużynie, która się broni 5-4-1 - stwierdził w strefie mieszanej.
Jednak dalsza część wypowiedzi może szokować. Uznał, że Wyspy Owcze nie są słabą reprezentacją, rzucając powszechnie znany frazes. - W Europie nie ma już słabych drużyn - powiedział.
Jednocześnie Wszołek był pewny, że uda się wygrać. - Wiedzieliśmy, że z każdą kolejną minutą będzie więcej przestrzeni. Jak będziemy grali szybciej, to będą te sytuacje. Udało się strzelić pierwszą bramkę, później podwyższyć prowadzenie. Osobiście też mogłem strzelić lepiej. Ale najważniejsze były trzy punkty i cel wykonany, na zero z tyłu - zakończył.
Po czterech grupowych meczach Polska zajmuje trzecie miejsce z dorobkiem sześciu punktów, co w tej chwili nie daje jej bezpośredniego awansu na mistrzostwa Europy. W niedzielę (godz. 20.45) zagra z Albanią. To arcyważne spotkanie w kontekście walki o wywalczenie miejsca na Euro już tej jesieni. Biało-czerwoni z pewnością chcieliby uniknąć gry w barażach.