Raków Częstochowa nie zagra w Lidze Mistrzów. Drużyna mistrzów Polski w rewanżowym spotkaniu co prawda zremisowała z Kopenhagą na Parken 1:1, jednak w dwumeczu uległa 1:2 i jesienią zagra w fazie grupowej Ligi Europy. Tuż po zakończeniu starcia głos ponownie zabrał Kamil Grabara, który ocenił występ obu ekip.
Podczas pierwszego meczu na stadionie w Sosnowcu oglądaliśmy tylko jednego gola, w dodatku samobójczego. Piłkę do własnej siatki po niefortunnej sytuacji wpakował Bogdan Racovita, przez co drużyna z Częstochowa przegrała 0:1. - Skłamałbym jednak, gdybym tu stał i mówił, że nie przejdziemy Rakowa - mówił po pierwszym spotkaniu Grabara.
W rewanżowym starciu Kopenhaga również pierwsza wyszła na prowadzenie. W 35. min. Denis Vavro wykorzystał rozkojarzenie Vladana Kovacevicia i popisał się fenomenalnym strzałem z dystansu. Raków po golu Zwolińskiego w 87 minuty wyrównał, jednak finalnie nie zdołał zdobyć drugiej bramki i doprowadzić do dogrywki.
Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl
W pomeczowej rozmowie z TVP Sport Kamil Grabara przyznał, że gol stracony w końcówce mocno go zirytował. Zdaniem 24-latka ostatnie minuty były dla jego zespołu nerwowe i niepewne. Po bramce wyrównującej Częstochowianie nareszcie zaprezentowali bardziej ofensywny styl gry.
- Szkoda grać 180 minut i tracić gola gdzieś w 175. minucie. To kompletnie niepotrzebne. Wiadomo, że to nie jest moją działką, by strzelić jeszcze jedną bramkę i zamknąć ten dwumecz, ale chciałbym się przyczynić w większym stopniu, nie stracić bramki i mieć mecz zamknięty, a tak to sami sobie zafundowaliśmy 10 minut katorg - powiedział Grabara.
- Nie strzela się drugiej bramki w meczu u siebie, brakuje tego cynizmu, wepchnięcia piłki do bramki i takie są efekty. Żadna drużyna nie znajduje się w play-off przez przypadek. Te 10 minut dla nas stały się takie dość nieatrakcyjne do oglądania - dodał polski golkiper.
Na koniec bramkarz mistrzów Danii wypowiedział się nt. występu piłkarzy Dawida Szwargi. 24-latek docenił polską drużynę za umiejętność utrzymania się przy piłce, zwracając jednocześnie uwagę na niefrasobliwość w pobliżu bramki przeciwnika.
- Umówmy się, można grać w piłkę i można grać w piłkę, i stwarzać sytuacje. Raków był częściej przy piłce w pierwszej połowie, ale nie stworzył nawet jednej sytuacji. Wiadomo, bramka nam pomogła, nie będę mówił, że taki był plan. Zmieniliśmy ustawienie taktyczne. Trochę lepiej to wyglądało. Wydaje mi się, że Raków fajnie tę piłkę utrzymuje, ale brakuje mu trochę jakości w polu karnym - przyznał Kamil Grabara.