- Znamy taktykę rywala, jego jakość, skład. W ostatnich tygodniach wnikliwie obserwowaliśmy Gent, natomiast wciąż nie stanęliśmy naprzeciw siebie, dlatego też trudno to porównywać w taki sposób - mówił podczas konferencji przedmeczowej trener Pogoni Szczecin Jens Gustafsson. Ale analizy na nic się zdały, skoro bramkarz gości popełnił duży błąd już na początku meczu. A później tych błędów zrobił jeszcze więcej.
Była 13. minuta, gdy Bartosz Klebaniuk, pisząc kolokwialnie, wypluł piłkę przed siebie po niezbyt groźnym strzale, a Gift Orban skutecznie dobił z bliskiej odległości.
Nigeryjski napastnik, który w zeszłym sezonie zdobył aż pięć bramek w Lidze Konferencji, po chwili świętował kolejnego gola. Wyceniany na 20 milionów euro Orban strzałem głową przelobował bramkarza. Problem w tym, że napastnik mierzy 178 cm, a z łatwością wygrał pojedynek powietrzny z dwoma stoperami.
Po 40 minutach było już 3:0. - Katastrofa szczecińskiego zespołu. No tak nie można grać - irytowali się komentatorzy TVP Sport. Kolejny fatalny błąd zanotował Klebaniuk, który wybił piłkę wprost pod nogi Hugo Cuypersa, który stał przy linii bocznej, ale i tak pokonał bramkarza. Pod koniec pierwszej połowy znowu trafił do siatki i znowu obrona gości mu w tym nie przeszkodziła.
W pierwszej połowie gospodarze oddali jedenaście strzałów i zdobyli cztery bramki. Pogoń na pierwszy strzał czekała do 47. minuty, ale próba Koutrisa nie była zbyt groźna. I choć tuż po przerwie goście grali całkiem przyzwoicie, to już w 65. minucie Pogoń definitywnie pożegnała się z marzeniami o niespodziance.
Hat-tricka wtedy skompletował Orban, dla którego mogą to być ostatnie gole w belgijskiej drużynie, bo poważnie interesuje się nim Lille.
Rewanż odbędzie się 17 sierpnia w Szczecinie, ale chyba już nikt się nie łudzi, że Kamil Grosicki i spółka będą w stanie dokonać cudu.