Podczas serii rzutów karnych bramkarze próbują różnych sztuczek, by wybić strzelca z rytmu. Do historii przeszedł sławny "Dudek dance" w wykonaniu Jerzego Dudka podczas finału Ligi Mistrzów w 2005 roku. Polak tańczył wtedy na linii bramkowej i przyczynił się do wygranej Liverpoolu z AC Milanem, a później wielu próbowało go naśladować. Teraz na pomysł ciekawej gry psychologicznej wpadł Nahuel Guzman.
Mecz Tigres UANL - Vancouver Whitecaps rozegrano w ramach Leagues Cup, czyli turnieju pomiędzy klubami z MLS i Meksyku. Faworytami była drużyna Tigres, która w tym sezonie nie przegrała jeszcze meczu ligowego. Starcie rozegrano na stadionie gości.
To ekipa z Vancouver lepiej rozpoczęła mecz i już w dziewiątej minucie wyszła na prowadzenie po trafieniu Pedro Vite. Spotkanie nie porywało, a kibice w pierwszej części zobaczyli tylko dwa celne strzały. Na szczęście drugą połowę kapitalnie rozpoczął zespół z Meksyku i już w 53. minucie na 1:1 wyrównał Pierre-Andre Gignac. Obu zespołom nie udało się już zdobyć bramki do końca meczu i potrzebna była seria rzutów karnych.
Skuteczniejsi okazali się w niej zawodnicy Tigres, którzy wygrali 5:3, wykorzystując wszystkie szanse. Rywale nie trafili tylko raz, a próbował dbać o to bramkarz Meksykanów Nahuel Guzman i robił to w niewidziany wcześniej sposób. Przed strzałami rywali nie tylko skakał na linii bramkowej, ale wykonywał coś na wzór tańca mima. Przesuwał się twarzą za rękami, wyginał i stroił rozpraszające miny. Ponadto przed jedną z "jedenastek" zaczął demonstrować magiczną sztuczkę, wyciągając z nosa i ust długi sznurek.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Guzman tylko raz był w stanie wybić z rytmu strzelca, ale zaprowadziło to jego ekipę to wygranej. Dzięki postawie sześciokrotnego reprezentanta Argentyny Tigres awansowali do 1/8 finału Leagues Cup, gdzie zmierzą się z CF Monterrey. Ich rywal z ligi meksykańskiej pokonał 1:0 amerykańskie Portland Timbers. Mecz zaplanowano na 9 sierpnia o 4:00 czasu polskiego.