Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia, gdyż już w pierwszej minucie na prowadzenie wyszedł Juventus. Dokonał tego za sprawą Moise Keana, który rozpoczął mecz w podstawowym składzie w ataku obok Federico Chiesy. To była kapitalna akcja Juventusu, który wykorzystał stratę na własnej połowie Realu. Pięć pojedynczych kontaktów z piłką i znalazła się ona w bramce Thibaut Courtois.
W 20. minucie po składnej kontrze "Bianconeri" podwyższyli prowadzenie, gdy skorzystali ze zbyt wolnego powrotu do defensywy drużyny Carlo Ancelottiego. McKennie wystawił piłkę do pustej bramki Timothy'emu Weahowi. To obudziło rywali ze stolicy Hiszpanii.
Real część strat odrobił jeszcze przed przerwą. Kapitalnym kilkudziesięciometrowym prostopadłym podaniem popisał się Toni Kroos. Vinicius skorzystał ze swojej szybkości i wyprzedził rywala. Wpadł w pole karne i w sytuacji sam na sam pokonał Wojciecha Szczęsnego, który bronił dostępu do bramki przez pierwsze 45. minut.
Gdyby nie polski bramkarz, to wynik meczu, który w doliczonym czasie gry ustalił Dusan Vlahović, byłby zupełnie inny. "Nie może nic zrobić z bramką Viniciusa, ale poza tym nie przegapił ani jednej interwencji: trzy trudne strzały Bellinghama, Nacho i Ruedigera przed przekazaniem rękawic Pinsoglio [rezerwowy bramkarz - red.]" - czytamy w "La Gazzetta dello Sport", która dała Szczęsnemu notę siedem. Najwyższą w zespole na równi z Timothym Weahem.
Real Madryt w pierwszej połowie na bramkę Szczęsnego oddał aż 16 strzałów, z czego sześć było celnych, ale tylko przy jednym Polak skapitulował. "Polski bramkarz skradł scenę kilkoma godnymi uwagi interwencjami, które podkreślają, że pozycja numeru jeden w ekipie Starej Damy jest zdecydowanie w dobrych rękach" - podkreśla Goal.com. "Kilka interwencji Szczęsnego pozwala uniknąć najgorszego" - to z kolei Tuttosport.
Oficjalna nagroda MVP spotkania została przyznana Westonowi McKenniemu, ale fani Juventusu nie mają wątpliwości, kto był rzeczywistym najlepszym graczem konfrontacji.
Arkadiusz Milik na murawie pojawił się tuż po przerwie, ale nie miał okazji się wykazać, gdyż w drugiej połowie Juventus głównie się bronił. Od "La Gazzeta dello Sport" otrzymał notę sześć, ale gole w tym spotkaniu strzelali jego główny konkurenci w walce o podstawowy skład, Kean i Vlahović. To koniec tournée ekipy Massimiliano Alegriego po Stanach Zjednoczonych. Przed startem Serie A 20 sierpnia starciem z Udinese, czeka ich jeszcze jeden sparing z Atalantą. Już we Włoszech.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!