18-letnia Linda Caicedo przyjechała na kobiecy mundial rozgrywany w Australii i Nowej Zelandii jako piłkarka Realu Madryt. Tuż przed rozpoczęciem turnieju żeńska sekcja "Królewskich" dostrzegła wielki potencjał w młodej zawodniczce, która kilka jeszcze kilkanaście miesięcy temu walczyła z rakiem jajnika. Teraz Caicedo występuje mistrzostwach świata, jednak na jednym z treningów jej koleżanki z drużyny przeżyły chwile grozy.
- Psychicznie był to bardzo trudny moment w moim życiu. Zawsze będę wdzięczna, że stało się to, gdy byłem bardzo młoda. Udało mi się wyzdrowieć, miałam też wsparcie rodziny i teraz czuję się bardzo dobrze. To, co się stało, sprawiło, że dorosłam. Czuję radość, że jestem w tym miejscu - mówiła w wywiadzie dla FIFA po pokonaniu raka.
We wtorek 25 lipca Kolumbijki pokonały reprezentację Korei Południowej 2:0. Drugiego gola w 39. minucie zdobyła Linda Caicedo, pokonując bramkarkę rywalek silnym strzałem z dystansu. Po meczu przyszedł czas na trening wyrównawczy, podczas którego doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji. 18-latka podczas wolnego biegu najpierw upadła na murawę, a następnie z grymasem na twarzy złapała się za serce. Koleżanki natychmiast podbiegły do Caicedo, aby udzielić jej pomocy. Piłkarka była nieprzytomna około 90 sekund.
Na miejsce błyskawicznie przyjechała karetka, która zabrała ją do szpitala. Tam zawodniczka Realu Madryt przeszła szereg badań, które wykazały, że zemdlenie było spowodowana przewlekłym stresem i wysiłkiem. "To, co się stało, było tylko objawem całego stresu i fizycznych wymagań. Linda ma się dobrze i wszystko wróciło do normy" - podała kolumbijska federacja, cytowana przez "The Sun".
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Linda Caicedo wróciła już do zespołu, aby przygotować się do najważniejszego meczu w grupie przeciwko Niemkom, które w pierwszym spotkaniu pokonały Maroko aż 6:0. Spotkanie odbędzie się 30 lipca o godz. 11:30 polskiego czasu.