Przypomnijmy, że w nocy z soboty 22 lipca na niedzielę media społecznościowe żyły możliwym odejściem Fernando Santosa z kadry narodowej. Kryzys został jeszcze dodatkowo spotęgowany tym, że szkoleniowiec nie odbierał telefonu. Rzecznik związku skomentował to wówczas w dość rozpaczliwy sposób.
Ostatecznie po kilkunastu godzinach zamieszania cała sprawa została wyjaśniona. Fernando Santos miał się znajdywać na urlopie, a prezes Cezary Kulesza opublikował w mediach społecznościowych wiadomość od trenera, który prosił kibiców o wsparcie w trwających eliminacjach. Nie da się jednak ukryć tego, że pierwsza reakcja w PZPN była bardzo nerwowa, a w uspokojeniu sytuacji nie pomogło kuriozalne oświadczenie wydane przez federację.
W obronie związku postanowił stanąć jego były prezes. Michał Listkiewicz (szef federacji w latach 1999 - 2008) przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty, że dla niego cała sytuacja spowodowana była pogonią za sensacją.
- Dla mnie to jest dowód tego, w jakich czasach żyjemy. Co minutę pojawiają się jakieś sensacyjne rzekomo wiadomości, które potem okazują się nieprawdziwe (...). Ja też, gdy jestem na urlopie, gdzieś na plaży czy nad jeziorem, wyłączam telefon albo na niego nie reaguję. Każda osoba będąca na urlopie ma prawo do spędzania go w sposób prywatny. Inna sprawa gdyby przez kilka dni unikał kontaktu, tak jak to było, chociażby z Sousą... - stwierdził Listkiewicz.
Nie da się ukryć, że ta informacja faktycznie była nadzwyczajna i niezweryfikowana. Plotkę opublikowało nieznane w Polsce arabskie konto na Twitterze, aczkolwiek z dużą liczbą obserwujących. Warto przy tym pamiętać, że całą sprawę w dodatku podsyciły komentarze osób związanych z PZPN. Wyglądało na to, że federacja nie panuje nad sytuacją. Według Listkiewicza przyczyną takich problemów wizerunkowych związku są media społecznościowe.
- Dziś jest mnóstwo mediów społecznościowych, przez co jesteśmy zasypywani milionem informacji każdego dnia. Inną sprawą jest jednak sposób reagowania na nie. Moim zdaniem afera ze Stasiakiem to jest nic w porównaniu z sytuacjami, jakie były za moich czasów, jak chociażby afera korupcyjna czy skandale obyczajowe związane z niektórymi piłkarzami - przyznał były prezes PZPN.
Według Listkiewicza PZPN musi zatrudnić ekspertów do spraw kryzysowych. Jego zdaniem dziś można mieć większe pretensje do związku o reakcję w sprawie Stasiaka niż do samego faktu, że poleciał na mecz z Mołdawią. Przypomnijmy, że w aferze, którą niedawno żyła cała Polska chodziło o to, że były działacz skazany za korupcję znalazł się w samolocie z reprezentacją Polski, a następnie okazało się, że świetnie się bawił w najbliższym otoczeniu Cezarego Kuleszy.
Kolejny mecz kadra narodowa rozegra już po wakacjach. 7 września Polacy zagrają na Stadionie Narodowym z Wyspami Owczymi, a trzy dni później zmierzą się na wyjeździe z Albanią.