Od jakiegoś czasu PZPN bez przerwy mierzy się z kolejnymi kryzysami wizerunkowymi. W nocy z sobotę na niedzielę gruchnęła wiadomość, że Fernando Santos może odejść z reprezentacji Polski. Wszystko przez zainteresowanie saudyjskiego Al-Shabab. Plotki dodatkowo podsycał fakt, że z selekcjonerem nie można było się połączyć telefonicznie.
Ostatecznie sytuację udało się uspokoić jeszcze w niedzielę. Cezary Kulesza na Twitterze podzielił się wiadomością od selekcjonera, który przekazał kibicom, że "ma ważny kontrakt i nic się nie zmieniło". I choć wiara w wartość słów prezesa PZPN-u w ostatnim czasie zalicza poważny kryzys, to wydaje się, że Fernando Santos faktycznie - przynajmniej na razie - pozostanie trenerem reprezentacji Polski.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Okazuje się, że Portugalczyk nie był jedynym szkoleniowcem, który był rozważany przez Al-Shabab. Propozycje mieli dostawać już m.in. Christophe Galtier (w poprzednim sezonie PSG), Philippe Clement (ostatnio AS Monaco), czy Oliver Glasner (do niedawna trener Eintrachtu Frankfurt).
Nowe wieści - choć głównie w kontekście Al-Ahli - przekazał Fabrizio Romano. Oferty tego klubu mieli odrzucić Lucien Favre i Matthias Jaissle. Ten drugi odrzucił też wcześniej propozycję Al-Shabab.
Liga saudyjska w tym sezonie robi wszystko, żeby było o niej głośno. Do Arabii Saudyjskiej trafili już między innymi Karim Benzema, N'Golo Kante, Marcelo Brozović, Ruben Neves, Sergej Milinković Savić i Kalidou Koulibaly. Jeżeli chodzi o trenerów, to znajdziemy też polski wątek. Szkoleniowcem Al-Abha został Czesław Michniewicz, były selekcjoner reprezentacji Polski.