Alexandre Pato był swojego czasu uważany za piłkarza, który będzie najlepszy na świecie. Okrzyknięty został jednym z największych talentów, jaki obrodziła ziemia w Kraju Kawy. Jego CV jest bardzo imponujące. W przeszłości występował w klubach z pięciu różnych krajów. Grał m.in. w Brazylii, Anglii, Hiszpanii, Chinach, we Włoszech oraz Ameryce Północnej. Jednak to transfer z 2007 roku z Internacional do AC Milan sprawił, że został okrzyknięty nadzieją brazylijskiego futbolu.
Chwilę przed jego przenosinami do Seria A, AC Milan świętował triumf w Lidze Mistrzów. Wydawało się, że Rossonerich zrobili świetny interes, a Pato ma potencjał, aby w przyszłości zdobyć Złotą Piłkę i stać się najlepszym zawodnikiem na świecie. Brazylijczyk nie miał jeszcze 21 lat, a w Serie A miał na koncie 50 bramek w 102 występach. Jego rozwój został jednak zahamowany. Po latach wydaje się, że Pato nie był gotowy na zderzenie z rzeczywistością.
Ostatnie lata były trudne dla piłkarza. 33-latek przez prawie dwa lata był wykluczony z gry przez poważną kontuzję kolana. Pod koniec maja zaskoczył transferem - wrócił do Sao Paulo, w którym grał w latach 2014-2015 i 2019-2020. Swój debiut zaliczył w barwach Sao Paulo zaliczył dopiero w zeszłym tygodniu, wchodząc na boisko z ławki rezerwowych. Jego występ przeszedł bez echa, jednak w mediach zrobiło się głośno po jego drugim meczu.
W starciu z Santosem pojawił się na boisku w 81. minucie, a osiem minut później Brazylijczyk mógł cieszyć się z pierwszej bramki w barwach nowego klubu. Kibice docenili wysiłek Pato i zaczęli wraz z nim celebrację.
Sao Paulo wygrało z Santosem 4:1. Na listę strzelców gospodarzy poza Pato wpisali się jeszcze David oraz Jonathan Calleri, który zdobył dwa trafienia. Zaś jedyną bramkę dla gości zdobył Marcosa Leonardo z rzutu karnego. Sao Paulo obecnie plasuje się na czwartej lokacie w brazylijskiej Serie A.