Kontrowersyjna sprawa zatrudnienia Carlo Ancelottiego w roli następnego selekcjonera reprezentacji Brazylii wchodzi na bardzo wysoki szczebel państwowy. Brazylijczycy ogłosili, że Włoch obejmie ich kadrę tuż po następnym sezonie klubowym, który poświęci jeszcze na pracę w Realu Madryt. Tymczasem w stolicy Hiszpanii nic nie wiedzą na ten temat i zdementowali, jakoby Ancelotti miał inne umowy, poza tą z "Królewskimi".
„Fernando Diniz (obecny selekcjoner Brazylii - przyp. red.) zawsze stosował tę samą metodę i bardzo podobała mi się jego zmiany i zastosowania taktyczne. Jest więc trenerem, którego podejście do gry jest dość podobne do trenera, który przejmie stery od Copa América, czyli Carlo Ancelottiego - ogłosił niespodziewanie we wtorek prezes Brazylijskiej Federacji Piłkarskiej, przedstawiając nowego selekcjonera Canarinhos na najbliższy rok.
Na te doniesienia zareagował Real Madryt, który przekonuje, iż żadne umowy nie są podpisane, a Ancelotti, choć wykazuje chęć, by poprowadzić kadrę Brazylii, to tak samo deklaruje w sprawie dalszej pracy w Madrycie. Oliwy do ognia postanowił dodać prezydent kraju z Ameryki Południowej, któremu ewidentnie nie w smak takie zamieszanie w federacji piłkarskiej. Zwłaszcza że futbol w tym kraju traktowany jest jako sport narodowy i niemal religia.
- Ancelotti nigdy nie był selekcjonerem Włoch. Dlaczego nie rozwiąże problemów Włoch, które nawet nie pojechały na ostatni mundial? - odpowiedział Lula w wywiadzie dla kanału SBT. Pełna rozmowa opublikowana została w czwartek wieczorem. Prezydent rozwijał swoją myśl, między innymi powątpiewając w Ancelottiego jako dobrego szkoleniowca.
- Trudniej jest przyjechać tutaj i trenować Corinthians. Chciałbym zobaczyć, czy Ancelotti by wykonał dobrą robotę w Corinthians – dodał Lula, uzupełniając myśl tym, że prowadzenie reprezentacji złożonej z międzynarodowych gwiazd futbolu jest według niego łatwe. I tak woli jednak w roli selekcjonera obecnego fachowca Fernando Dinize. - Jestem jego fanem. On nie jest problemem - zakończył polityk.