Polscy kibice jeszcze świeżo w pamięci mają blamaż w Kiszyniowie, kiedy to nasza reprezentacja do przerwy prowadziła 2:0, by przegrać z Mołdawią 2:3. A co dopiero mają mówić fani norweskiej młodzieżówki. Tamtejsza drużyna wystawiła ich na jeszcze większe nerwy, bo do przerwy było 5:0. Różnica jest jednak taka, że Norwegia - ledwo, bo ledwo - ale dowiozła wygraną do końca.
Początek mistrzostw Europy do lat 19 na Malcie wydawał się dla Norwegów jak z bajki. Wystarczyło 18 minut, a prowadzili oni w swoim pierwszym meczu z Grecją 3:0. Gole strzelili Roaldsoy, Odegard i Flataker. Zwłaszcza trzecie trafienie było wyjątkowej urody. Napastnik otrzymał kapitalne dośrodkowanie i popisał się spektakularną główką.
Na tym jednak Norwegowie nie poprzestali. Przed przerwą wynik na 5:0 podwyższyli Skogvold i raz jeszcze Odegard. Do szatni zeszli więc pewni zwycięstwa.
Po zmianie stron nic nie zapowiadało dreszczowca. Trener Norwegów Luis Pimenta dokonał aż czterech zmian. Zeszli m.in. dwaj strzelcy bramek Odegrad i Flataker. Grecy szybko ruszyli do ataku i po sześciu minutach mieli gola honorowego. Mimo trafienia Tzimasa, Norwegowie kontrolowali mecz, ale do czasu.
Dramat rozegrał się w samej końcówce. W 80. minucie straty zmniejszył Stavropoulos, a zaledwie minutę później defensywa norweska popełniła kolejny błąd. Na 5:3 trafił Tzimas i mocno podgrzał temperaturę spotkania.
Norwegowie rozpaczliwie się bronili, a mimo to nie uniknęli kolejnej wpadki. W piątej minucie doliczonego czasu czwartą bramkę dla Greków zdobył Kalogeropoulos. Na więcej zabrakło czasu. Skandynawowie jakoś dowieźli wygraną do końca. Co zadecydowało o ich metamorfozie. - Było tak dobrze, że postanowiliśmy oszczędzić trochę energii. I oczywiście nie jest to łatwe, kiedy decydujesz się, by dać zadebiutować czterem zawodnikom w reprezentacji podczas mistrzostw Europy. Ale zostali tam, walczyli za drużynę, trzymali się razem - tłumaczył po meczu trener Norwegów Luis Pimenta, cytowany przez oficjalną stronę UEFA.
Wbrew pozorom taki przebieg meczu właściwie go nie zmartwił. - Oczywiście mieliśmy nadzieję, że nie doprowadzą do stanu 5:4 i nie doświadczymy tych wszystkich silnych emocji. Ale te silne emocje nie są złe dla rozwoju graczy. Bardzo się cieszę, że skończyliśmy z trzema punktami. Jestem zawiedziony, że straciliśmy tak wielką różnicę bramek, jaką mieliśmy do przerwy. Ale ostatecznie musimy myśleć o całym turnieju, a nie tylko o jednym meczu - zakończył z optymizmem.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Norwegowie mają zatem cenne trzy punkty, a wyjście z grupy powalczą jeszcze z Islandią i Hiszpanią. W turnieju na Malcie bierze udział także reprezentacja Polski, tyle że trafiła do innej grupy. W pierwszym meczu w poniedziałek przegrała 0:2 z Portugalią.