Byli o włos od ekstraklasy, teraz jeżdżą po wioskach. Dramatyczny upadek polskiego klubu

Sześć lat temu grali w półfinale Pucharu Polski. Przez sześć sezonów utrzymywali się na zapleczu Ekstraklasy. Dziś po tamtych sukcesach Wigier Suwałki nie ma już śladu. Rok temu władze klubu podjęły dramatyczną decyzję, której konsekwencje są wyjątkowo smutne.

Wigry Suwałki piłkarską potęgą nigdy nie były, ale w pewnym momencie miały okazję na dokonanie czegoś naprawdę wielkiego. Powstały w roku 1947 jako klub wojskowy zaczęły rywalizację od A-klasy i przez cały okres PRL-u mozolną pracą pięły się coraz wyżej w hierarchii rozgrywek. Nie tak dawno zaczęła nawet pojawiać się nadzieja na debiut w Ekstraklasie. Niestety sen o potędze został przerwany wyjątkowo brutalnie. Wigry w poprzednim sezonie spadły z wysokiego konia i trudno im się odbudować.

Zobacz wideo Żyła w swoim stylu po pierwszym dniu rywalizacji na skoczni: Rano nie byłem jeszcze w dobrej formie

Sześć lat w I lidze i półfinał Pucharu Polski. Wigry Suwałki pukały na piłkarskiej elity

Jeszcze na początku XXI w. Wigry balansowały na granicy trzeciego i czwartego poziomu rozgrywkowego w Polsce. W końcu ich pozycja w II lidze się ustabilizowała, a od 2014 r. rozpoczął się najpiękniejszy okres w historii. Ekipa z Suwalszczyzny weszła do I ligi i od razu pokazała, że nie będzie się tam bić tylko o utrzymanie. Początkowo przez trzy sezony plasowała się w połowie stawki (10. i 9. miejsce), ale szybko okazało się, że stać ją na o wiele więcej.

W 2017 roku Wigry pod wodzą trenera Dominika Nowaka odniosły największy sukces w historii klubu. Wystąpiły w półfinale Pucharu Polski i o mały włos nie weszły do finału. W ćwierćfinale uległo im GKS Jastrzębie, a później doszło do historycznego dwumeczu z Arką Gdynia. Gdynianie co prawda wygrali pierwszy mecz u siebie aż 3:0, ale w Suwałkach było już 4:2 dla Wigier.

Ekstraklasa była na wyciągnięcie ręki. Potem zaczął się zjazd. Przykra historia Wigier

W kolejnym sezonie, już za kadencji trenera Artura Skowronka, Wigry poszły za ciosem i otarły się o awans do Ekstraklasy. W sezonie 2017/18 zajęły szóste miejsce w I lidze, tracąc ledwie sześć punktów do drugiego Zagłębia Sosnowiec. Sukces okazał się początkiem końca okresu świetności Wigier. Rok później zespół ledwo się utrzymał (15. miejsce), a w 2020 r. zajął ostatnie 18. miejsce i spadł do II ligi.

W II lidze ekipa z Suwałk nie radziła sobie źle. Dwukrotnie zajęła czwarte miejsce i dwukrotnie przegrywała baraże o awans. Po tych ubiegłorocznych nastąpił jednak wstrząs. Zarząd klubu z powodów finansowych zadecydował, że zespół nie przystąpi do kolejnego sezonu II ligi. Szok przeżyli nawet sami piłkarze, którzy zawsze na czas otrzymywali pensje. Władze klubu kierowały się jednak rozsądkiem. W kasie brakowało pieniędzy, a na pomoc sponsorów ani miasta nie mogły liczyć. Jedynym ratunkiem były dochody z praw telewizyjnych, ale do tego potrzebny był awans. Dalsza gra na szczeblu centralnym mogła doprowadzić do finansowej ruiny.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Miniony sezon Wigry Suwałki rozpoczęły więc w IV lidze podlaskiej. Zamiast bić się o Ekstraklasę, trzeba było grać na boiskach w Krypnie  czy Śniadowie. Pomimo że rywale nie byli z najwyższej półki, Wigry nie zdołały awansować. Sezon zakończyły na czwartym miejscu i w kolejnym czekają je podobne wyprawy.

- [Zawodnicy] dysponują potencjałem na grę przynajmniej o jeden poziom ligowy wyżej. Są też obiecujący wychowankowie. Nie potrzebuję żadnej złotówki więcej. Chciałbym utrzymać to, czym dysponowaliśmy do tej pory. Myślę, że za taką kwotę można zbudować zespół, który awansuje do III ligi - mówił niedawno prezes klubu Łukasz Jutkiewicz w radiu Białystok. Brzmi to jak światełko w tunelu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.