• Link został skopiowany

Odwiedził restaurację Lewandowskiego. Powiedział, co myśli o cenie rosołu

Wojek, znany youtuber, postanowił ocenić jedzenie w restauracji "Nine's" w Warszawie, której współwłaścicielem jest Robert Lewandowski. - Całościowo oceniam to miejsce bardzo dobrze - stwierdził. Ale nie zabrakło kilku mniejszych zarzutów.
Ile kosztuje rosół u Lewandowskiego?
screen YT/Wojek

Ponad 1,3 tys. m2 powierzchni, sportowy bar dostosowany do oglądania wszystkich dyscyplin sportowych, wielki ekran z trybunami w części biznesowej oraz dwa piętra restauracji. Do tego masa sportowych artefaktów, jak narty Kamila Stocha czy koszulki Roberta Lewandowskiego. Tak na pierwszy rzut oka wygląda restauracja "Nine's" w Warszawie, której współudziałowcem jest napastnik Barcelony. - Podoba mi się wystrój, jest taki industrialny wystrój, cegiełka. Duża przestrzeń - powiedział Wojek, znany youtuber, który postanowił ocenić jedzenie w knajpie.

Zobacz wideo Lewandowski: Gdy Kuba pojawił się na zgrupowaniu czuło się coś wyjątkowego

Ocenił jedzenie u Lewandowskiego

Wojek i jego gość zamówili tatara, rosół, schabowego, skrzydełka, a do picia kawę mrożoną. - Bardzo dobra kawa, taka miękka i puszysta, jakby była dodatkowo ubita. Fajnie podana - zachwycał się. Następnie skupił się na rosole, który kosztował 24 złote. - Smaczny, ale dość drogi. Nie jest dużo makaronu, ale też nie jakoś mało. Ten rosół jest bardzo dobry, ale cena spora - ocenił.

Daniem głównym był kotlet schabowy z dodatkami, który kosztował aż 53 złote. Goście od razu podkreślili wysoką jakość mięsa, bo kotlet został przyrządzony ze świni złotnickiej. - To pewnie klasa premium. Mięso jest bardzo dobre - powiedział Wojek. - Frytki zjadalne, ale sałatka do mnie nie trafia - powiedział towarzysz Wojka.

Goście narzekali, że dodatkiem do tego dania była sałatka ze szpinaku, pomidorków, sałaty, ogórka i mięty. Jednak dodatek mięty zepsuł smak, bo ich zdaniem mięta była gorzka. 

 

Jaką rolę w funkcjonowaniu biznesu ma Robert Lewandowski?

- Przede wszystkim jest współudziałowcem. Ale też od czasu do czasu gościmy go w naszej restauracji. Jest ambasadorem i dobrą duszą przedsięwzięcia, ale oczywiście nie jest zaangażowany w codzienne funkcjonowanie restauracji - tłumaczy Jacek Trybuchowski, współwłaściciel.

- Mówiłem o tym Robertowi. Śmialiśmy się. Nawet w dniu meczu reprezentacji Polski wchodzili tu kibice i pytali o Roberta. Ale mogę zapewnić, że nasz najlepszy piłkarz ma inne zadania. I z całą pewnością nie smaży tu kotletów - dodaje Trybuchowski.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: