Reprezentacja Danii była zdecydowanym faworytem piątkowego starcia w grupie H eliminacji Euro 2024. Długo męczyła się jednak z Irlandią Północną i jedynego gola w meczu zdobyła w 47. minucie gry po trafieniu Jonasa Winda. Domowe spotkanie mogła zakończyć fatalnym stylu, bo piłka wpadła do jej siatki w 94. minucie za sprawą 18-letniego Calluma Marshalla. Wtedy to do gry musiał wskoczyć sędzia Daniel Stefański.
Irlandczycy cieszyli się już z remisu w końcówce spotkania, ale sędziowie VAR dopatrzyli się spalonego Johnny'ego Evansa przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Daniel Stefański musiał zweryfikować sytuację i po ponad pięciu minutach podjął decyzję. Słusznie nie uznał gola i tym samym Duńczycy wygrali 1:0, dopisując trzy punkty do grupowej tabeli. O polskim arbitrze zrobiło się głośno.
"Dania wygrała, lecz jej piłkarze, trener i 40 tysięcy publiczności byli przerażeni po bramce 18-letniego Calluma Marschalla zabierającej Danii dwa punkty. Na nasze szczęście sędziowie nic nie przeoczyli" - czytamy w duńskim "Ekstrabladet".
"Stadion zamarł na ponad pięć minut, kiedy sędzia Daniel Stefański rozpoczął dramatyczny dla obu drużyn seans VAR. Na telewizyjnych powtórkach zobaczyliśmy, że decyzja była jak najbardziej słuszna" - dodał z kolei "Verdens Gang".
Decyzję Stefańskiego poparł także sędzia ligi duńskiej Benjamin Leander. "Do była trudna dla sędziów sytuacja i musieli dokładnie sprawdzać dostępne ujęcia. Niewykluczone, że mieli także problemy techniczne, ponieważ system w eliminacjach Euro jest znacznie mniej precyzyjny niż w Lidze Mistrzów. W każdym razie decyzja polskiego zespołu sędziowskiego o spalonym Johnny'ego Evansa była jak najbardziej słuszna i w żadnym razie niepochopna. Dobrze wykorzystali swój czas" - stwierdził, cytowany przez Interię.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Daniel Stefański jest sędzią międzynarodowym od 2013 roku. Debiutował w meczu mistrzostw Europy U19 pomiędzy Austrią a Bośnią i Hercegowiną. W tym sezonie poprowadził 22 mecze Ekstraklasy.