Tegoroczny turniej finałowy Ligi Narodów odbywa się w Holandii. Oprócz gospodarzy, którzy wygrali "polską" grupę z reprezentacjami Belgii, Polski i Walii, biorą w nim udział reprezentacje Chorwacji, Hiszpanii oraz Włoch. W pierwszym z półfinałów, który był rozgrywany na De Kuip w Rotterdamie, gospodarze imprezy Holendrzy mierzyli się z trzecią drużyną ostatniego mundialu w Katarze - Chorwatami.
Pierwsza połowa spotkania w Rotterdamie była wyjątkowo słaba. Obu drużynom jakby w ogóle nie zależało na podkręceniu tempa gry, zagrożenie dla bramki przeciwnika stwarzały one praktycznie tylko po stałych fragmentach gry, ale ogólnie w obu szesnastkach działo się bardzo niewiele.
Dziać się zaczęło dopiero w okolicach 30. minuty, ale zaczęło się tylko od niecelnych strzałów Cody'ego Gakpo, Andreja Kramaricia czy Teuna Koopmeinersa. Najlepszą sytuację miał ten ostatni, który po długiej piłce zagranej w pole karne uderzył z kilku metrów wysoko nad poprzeczką.
W końcu, w 34. minucie, gospodarzom turnieju finałowego udało się otworzyć wynik spotkania. Po bardzo ładnej akcji zespołowej "Oranje" i podaniu Matsa Wieffera piłka trafiła na prawą stronę pola karnego, skąd precyzyjne płaskie uderzenie w długi róg bramki oddał Donyell Malen, dzięki któremu Holandia prowadziła do przerwy 1:0.
Drugą część spotkania lepiej rozpoczęli Chorwaci. Najpierw techniczne uderzenie po indywidualnej akcji Andreja Kramaricia minęło bramkę Justina Bijlowa. W 55. minucie było już jednak 1:1. We własnym polu karnym nie popisał się Cody Gakpo. Zawodnik Liverpoolu stracił piłkę na rzecz Luki Modricia, po czym pociągnął go za koszulkę. Modrić sprytnie to wykorzystał i sędzia Istvan Kovacs z Rumunii odgwizdał rzut karny, który na gola zamienił Kramarić.
Chorwacja po przerwie wyglądała lepiej, choć obie drużyny miały swoje sytuacje. Strzały Wieffera, Gakpo, Ivanuseca czy Perisicia nie znalazły drogi do bramki przeciwnika. Szczególnie próba z powietrza Ivana Perisicia po dośrodkowaniu zewnętrzną częścią stopy Luki Modricia była niezwykle efektowna, ale poszybowała centymetry nad poprzeczką, a w dodatku sędzia dopatrzył się jeszcze faulu w ofensywie Domagoja Vidy.
W końcu, w 73. minucie, padła kolejna bramka dla reprezentacji Chorwacji. Wobec totalnej bierności holenderskiej defensywy Luka Ivanusec dograł piłkę z lewej strony pola karnego przed bramkę do Mario Pasalicia, a ten z pierwszej piłki pokonał Justina Bijlowa i dał drugiego gola drużynie z Bałkanów.
Na to trafienie Holandia miała wielki problem, by odpowiedzieć. Sytuacje do tego stworzyła sobie dopiero w doliczonym czasie. Najpierw w zamieszaniu przed bramką Dominika Livakovicia fatalnie spudłował Cody Gakpo, chwilę później chorwacki bramkarz pewnie obronił strzał przewrotką Nathana Ake, ale już w ostatniej akcji podstawowego czasu gry, gdy ogromnym zamieszaniu celnie uderzył Noa Lang, musiał skapitulować. 23-letni napastnik Clubu Brugge doprowadził do dogrywki.
W niej jednak znowu górą była Chorwacja. W 98. minucie gola na 2:3 strzelił Bruno Petković, który po akcji indywidualnej uderzył z 25 metrów nie do obrony dla Justina Bijlowa.
To trafienie rozpoczęło wielkie emocje w dodatkowym czasie. W sytuacji sam na sam z bramkarzem gola nie zdołał strzelić po jednej stronie Nikola Vlasić, a po drugiej Steven Bergwijn. Z kilku metrów do pustej bramki nie trafił Noa Lang, a po drugiej stronie boiska w poprzeczkę uderzył Mario Pasalić.
W końcu w 116. minucie Tyrell Malacia sfaulował w polu karnym Bruno Petkovicia, a z rzutu karnego wynik na 2:4 ustalił Luka Modrić. Ustalił, bo choć Petković w doliczonym czasie gry jeszcze raz trafił do siatki, to jednak sędziowie w tej akcji dopatrzyli się spalonego.
Chorwacja po pasjonującym spotkaniu pokonała po dogrywce Holandię 4:2 i została pierwszym finalistą tegorocznej Ligi Narodów. W drugim półfinale, w czwartek w Enschede, Hiszpania zmierzy się z Włochami (20:45). Zwycięzcy obu spotkań zagrają w finale w niedzielę w Rotterdamie (20:45), z kolei przegrani kilka godzin wcześniej (15:00) w meczu o trzecie miejsce w Enschede.