Słynny piłkarz został rekinem biznesu. Teraz zarabia znacznie więcej

Nie zawsze gra na międzynarodowym poziomie daje zawodnikom największe fortuny. Wie coś o tym legenda reprezentacji Ghany Asamoah Gyan, który doskonale radzi sobie w biznesie i po zakończeniu kariery zarabia więcej niż na boisku.

W przypadku zawodowych piłkarzy często mówi się o ich potencjalnych problemach z zarabianiem pieniędzy po zakończeniu kariery piłkarskiej. Z tego powodu w ostatnich latach największe gwiazdy często inwestują spore budżety w różnego rodzaju biznesy, które z czasem przynoszą spore zyski. Przekonał się o tym m.in. były zawodnik FC Barcelony Martin Braithwaite, którego konsorcjum stało się jego głównym źródłem dochodów.

Zobacz wideo Iga Świątek w półfinale Roland Garros! To nie był łatwy mecz dla Polki

W Afryce też się da. Asamoah Gyan coś o tym wie

Według brytyjskiego Daily Star w ostatnim czasie do grona najsprawniejszych biznesmenów w świecie piłkarzy dołączył legendarny napastnik reprezentacji Ghany Asamoah Gyan. Snajper, który w przeszłości reprezentował barwy m.in. Udinese, Rennes i Sunderlandu, jest obecnie właścicielem dużej sieci różnych spółek, wartą 20 milionów euro.

Brytyjscy dziennikarze podają, że Gyan spróbował swoich sił w wielu różnych częściach gospodarki. Jednym z pierwszych jego biznesów było stworzenie bokserskiej firmy promotorskiej, której częścią został m.in. mistrz federacji IBO w wadze lekkiej Emmanuel Tagoe. Kolejnymi inwestycjami Ghańczyka były firmy zajmujące się aktywnością w hi-techu (m.in. produkcja ekranów LED) czy organizacją dużych wydarzeń kulturalnych, takich jak koncerty międzynarodowych gwiazd.

Były napastnik podczas tworzenia siatki własnych biznesów nie zapomniał także o swoim kraju. W Ghanie Gyan znany jest obecnie z posiadania sieci busów zajmujących się transportem mieszkańców w stolicy kraju, Akrze. Gwiazdor jest też właścicielem kilku stacji benzynowych w mieście oraz sieci drobnych restauracji.

Gyan lubił pieniądze. Specyficznie prowadził swoją karierę

O tym, że Asamoah Gyan jest zawodnikiem lubiącym wysokie liczby na podpisywanych kontraktach, wiadomo było już ponad dekadę temu. Dużo zamieszania zrobił m.in. jego transfer do Al-Ain w 2011 roku, zaledwie kilkanaście miesięcy po doskonałym w jego wykonaniu mundialu w RPA. Później przyszło w Europie spędzić zaledwie dwa lata, gdy grał w tureckim Kayserisporze. 

Kibice Gyana mogą pamiętać m.in. z pamiętnego meczu Ghana - Urugwaj w ćwierćfinale mistrzostw świata w 2010 roku. Wówczas napastnik zespołu z Afryki nie trafił rzutu karnego w samym końcu dogrywki po czerwonej kartce dla Luisa Suareza, co po serii rzutów karnych skończyło się eliminacją znakomicie grających "czarnych gwiazd".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.