Czarny dzień dla polskiej piłki. Katastrofa zaczęła się jeszcze przed meczem

21 lat temu polscy kibice mogli ze smutkiem patrzeć na porażkę reprezentacji Polski z Koreą Południową 0:2 na otwarcie mistrzostw świata. Przygnębić mogło ich też zaśpiewanie hymnu narodowego przez Edytę Górniak.

Dokładnie 21 lat temu - 4 czerwca 2002 roku reprezentacja Polski prowadzona przez trenera Jerzego Engela rozpoczęła mistrzostwa świata rozgrywane w Korei Południowej i Japonii. Biało-czerwoni w pierwszym meczu zmierzyli się z drużyną gospodarzy - Koreą Południową.

Zobacz wideo Sposób na patologię w polskiej piłce

Edyta Górniak: Jeśli się to nie udało, to przepraszam

W wielu najważniejszych imprezach sportowych ważną rolę odgrywa ogólna otoczka, która ma być dla widza jak najbardziej przyjemna w odbiorze. Jednym z najczęściej pojawiających się punktów jest odśpiewanie hymnu narodowego. Zdarza się jednak, zamiast dodania wzniosłości wydarzeniu, element ten staje się najszerzej komentowanym punktem. Tak właśnie było wtedy w Korei Południowej.

Do dziś polscy kibice pamiętają, jak hymn zaśpiewała Edyta Górniak, która zachwyciła Polaków występem na Eurowizji w 1994 roku (drugie miejsce dzięki piosence "To nie ja"). Mimo że potrafiła ona pięknie śpiewać, to jej nadinterpretacja hymnu była kontrowersyjna. Kibice ocenili jej występ za wielką wpadkę i kompromitację. Kiedy Edyta Górniak zaczęła śpiewać, widzowie nie mogli uwierzyć. Wokalistka nie fałszowała, ale jej wykonanie w niczym nie przypominało hymnu.

- Chciałam zaśpiewać hymn trochę wolniej, niż śpiewają go kibice na stadionach, by wydobyć siłę słowa. Dlatego zamysł był taki, bym zaśpiewała go nieco wolniej niż zazwyczaj. Zrobiłam to z największą powagą, pokorą, dumą, zaangażowaniem emocjonalnym, miłością do kraju. Chciałam to zrobić najbardziej reprezentacyjnie dla Polski, jeśli się to nie udało, to przepraszam - mówiła Górniak po powrocie do Polski.

Potem po latach wokalistka tłumaczyła tę sytuację złą akustyką oraz problemami ws. ustaleń z realizatorami. Edytę Górniak bronili piłkarze. - Zawodnikom nie przeszkadza to, w jakiej formie jest odegrany hymn. Owszem, byłem trochę zdziwiony, ale piłkarz stara się koncentrować na meczu. Zdecydowanie nie mam pretensji do Edyty. O wyniku zadecydowały nasze umiejętności albo nieumiejętności - mówił Michał Żewłakow, obrońca reprezentacji Polski.

 

Engel: Nie ukrywam, że trzeba będzie popracować trochę, bo oni bardzo mocno pracują na boisku

Oryginalna była też przemowa trenera Jerzego Engela przed początkiem meczu Polska - Korea Południowa.

- Grają dwie reprezentacje - aktualna i ta, która zawsze będzie aktualna. Nie ukrywam, że trzeba będzie popracować trochę, bo oni bardzo mocno pracują na boisku. Także Kłosik [Tomasz Kłos - obrońca kadry Polski - red.] czekamy na dobre podania. Michał [Żewłakow, też obrońca reprezentacji - red.], mam nadzieję, że już nie damy się przeskoczyć - mówił Jerzy Engel.

Chwilę później zwrócił się do Macieja Szczęsnego. - Głową nam strzelili bramkę, Maciek to prawda? Hiszpanie? Coś podobnego. Nie tracimy piłek z przodu, jak do końca jest 25 sekund, bo to szkoda. No dobrze, tak to wygląda. Dziękujemy kamerze - dodał Engel.

 

Hitowa była też przemowa Engela w przerwie spotkania. - Przespaliśmy pierwszą połowę. Musi być zupełnie inny zespół na drugą połowę. To musi być zupełnie inna gra, inna walka. Pierwsze 15-20 minut perfekt, perfekt, a potem oddaliśmy pole, przestaliśmy trzymać dyscyplinę. Z minuty na minuty widać było, że za chwilę coś nam wmontują. Zrobili jedną akcję i zdobyli jedną bramkę. Myśmy mieli dwie i mamy zero goli. To jeszcze nie jest to - mówił Jerzy Engel. 

Szkoleniowiec reprezentacji Polski powiedział po chwili założenia taktyczne na drugą połowę. - Więcej pracy w środku pola, praktycznie nie możemy wyprowadzić konstruktywnej akcji, ani jednej piłki do ataku od pomocników. Od początku drugiej już siadamy, już jedziemy pod bramkę, jedziemy po akcje. W środku pola mają być rządy. Zdecydowane! - dodał Jerzy Engel.

 

Polacy przegrali z Koreą Południową 0:2 (0:1). Gole zdobyli Hwang Sun-hong w 26. minucie oraz Yoo Sang-chul w 53. minucie. W drugim spotkaniu drużyna Jerzego Engela przegrała z Portugalią 0:4 (0:1) i straciła szansę na wyjście z grupy. Potem na otarcie łez Polska pokonała Stany Zjednoczone 3:1 (2:0). Gole zdobyli Emmanuel Olisadebe (3.), Paweł Kryszałowicz (5.) i Marcin Żewłakow (66.).

Więcej o: