Byli szefowie Bayernu zrównani z ziemią. Legenda wytknęła ich wszystkie zaniedbania

Oliver Kahn i Hasan Salihamidzić zostali zwolnieni z Bayernu Monachium dosłownie tuż po wywalczeniu mistrzostwa Niemiec. Bawarczycy potrzebują zmian i nowego kierownictwa, jeśli chcą ponownie podbić piłkarską Europę. W krytycznych słowach o byłych szefach klubu wypowiedział się Uli Hoeness.

Bayern Monachium mierzył w potrójną koronę w tym sezonie, dlatego w tym celu zatrudniono Thomasa Tuchela w miejsce Juliana Nagelsmanna. Ostatecznie udało się zdobyć tylko mistrzostwo Niemiec, ale winą za niepowodzenie misji nie obarcza się żadnego trenera, ale byłych szefów klubu. Oliver Kahn i Hasan Salihamidzić zapłacili za to posadami. Bayern szykuje się latem na nowe otwarcie. Wspomnianych legend nie mógł już dłużej bronić Uli Hoeness.

Zobacz wideo Khalidov: Magia KSW cały czas działa. MMA to nie jest tylko mordobicie

Mocna krytyka Hoenessa nt. byłych szefów Bayernu

Dotychczas Hoeness stawał murem za Kahnem i Salihamidziciem, ale z biegiem czasu kończyły mu się argumenty na ich obronę. Niemieckie media szczególnie podkreślały jego wsparcie dla Bośniaka, który był jego ulubieńcem.

Legendarny piłkarz Bayernu wytyka złe zarządzanie kadrą w sezonie. Jego zdaniem piłkarze dostali zbyt mało czasu na przygotowanie się do drugiej części sezonu, po mundialu w Katarze. To miało zaważyć na słabszej formie zimą, kiedy Bawarczycy roztrwonili dziesięć punktów przewagi w Bundeslidze.

- Kahn i Salihamidzić zrobili wiele dobrych rzeczy. Ale też wiele ich decyzji budziło wątpliwości. Na przykład sprawa przerwy zimowej. Jeśli daje się piłkarzom cztery i pół tygodnia urlopu, to trzeba potem przynajmniej sześciu tygodni przygotowań. A my mieliśmy na to tylko dwa i pół tygodnia. Niektórzy z naszych piłkarzy nie grali od początku listopada do połowy stycznia. Jak wtedy być w formie? Ja w czasie kariery piłkarskiej nigdy nie miałem czterech tygodni przerwy. Jestem przekonany, że Thomas Tuchel cierpiał w drugiej części sezonu, bo niektórym zawodnikom brakowało kondycji - przyznał Hoeness w rozmowie z "Suddeutsche Zeitung".

Niemiec krytykuje także styl i okoliczności zwolnienia Juliana Nagelsmanna. Decyzja wyciekła do mediów na początku marcowej przerwy na reprezentację. Wówczas trener wyjechał na narty do Austrii, aby odświeżyć umysł i naładować baterie na wymagające ostatnie dwa miesiące sezonu. O zwolnieniu dowiedział się od dziennikarzy. Zmiana trenera była decyzją wyłącznie Kahna i Salihamidzicia.

- Nie brałem w tym udziału. Nawet Herbert Hainer, prezydent klubu, został późno poinformowany. To było po prostu niedopuszczalne. Salihamidzić przyszedł do mnie krótko przed ogłoszeniem decyzji. Powiedział, że chcą zwolnić Nagelsmanna. Myślę, że moment - dziesięć dni przed meczem z Borussią - był niewłaściwy. Decyzja niestety zbyt wcześnie wyciekła do mediów. Nie mieliśmy na to wpływu. Muszę jednak dodać, że nie podobało mi się, że Nagelsmann pojechał na narty po porażce z Leverkusen. To nie powinno się zdarzyć - ocenił.

Hoeness uważa także, że Bayern popełnił błąd, sprzedając Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony. A skoro doszło do transferu, to klub powinien znaleźć na rynku godnego następcę Polaka, czego nie zrobił.

- Powiedziałem Hasanowi Salihamidziciowi bardzo wyraźnie: "Jeśli Lewandowskiego sprzedamy, będziemy musieli wydać pieniądze, żeby znaleźć dla niego zastępstwo". Lewandowski to pakiet bezpieczeństwa, który gwarantuje minimum 25 goli w sezonie. Gdyby Bayern zatrzymał Polaka, kwota transferu mogłaby prześlizgnąć się przez palce, ale mielibyśmy rok dłużej na znalezienie jego następcy - powiedział.

Bayern Monachium zdobył w tym sezonie swoje 33. mistrzostwo Niemiec w historii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.