Fatum nad legendarnym klubem. Już cieszyli się z awansu, a tu taka klęska

Pech nie opuszcza Hamburgera SV. W pierwszym meczu barażowym drużyna Tima Waltera przegrała aż 0:3 z VfB Stuttgart i niemal straciła już szanse na awans do Bundesligi. Do rozegrania pozostał tylko rewanż.

O wielkich pechu mogą mówić piłkarze Hamburgera SV. Nie dość, że drużyna o włos rozminęła się z bezpośrednim awansem do Bundesligi - straciła zaledwie punkt do Heidenheim i Darmstadt - to przegrała jeszcze pierwszy mecz baraży, co po raz kolejny oddaliło ją od występu w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech.

Zobacz wideo

Hamburger SV znów na kolanach. Awans do Bundesligi się oddala

W czwartek Hamburger SV mierzył się z VfB Stuttgart. Mecz od początku nie układał się po myśli zespołu Tima Waltera. Już w pierwszej minucie do siatki trafił Konstantinos Mavropanos. Hamburger próbował odpowiedzieć na bramkę rywali, ale brakowało skuteczności. W 26. minucie uśmiechnęło się do niego szczęście, gdy Stuttgart nie wykorzystał rzutu karnego. Później jednak sprawy przybrały katastrofalny dla ekipy z Hamburga obrót.

W 51. i 54. minucie Stuttgart przypieczętował pewne zwycięstwo. Najpierw piłkę w bramce HSV umieścił Josha Vagnoman, a następnie Serhou Guirassy. Na dodatek od 69. minuty Hamburger grał w osłabieniu po czerwonej kartce dla Anssiego Suhonenena, który brutalnie sfaulował jednego z rywali.

Choć obie drużyny zmierzą się jeszcze w rewanżu, to eksperci niemal zgodnie przyznają, że losy rywalizacji zostały już przesądzone. Hamburgerowi będzie bardzo trudno odrobić trzybramkową stratę, mimo że zagra teraz na własnym stadionie. Mecz odbędzie się w poniedziałek, 5 czerwca.

Kolejny cios dla Hamburgera SV

Jeszcze przed tygodniem wydawało się, że Hamburger awansuje do Bundesligi bez konieczności gry w barażach. Musiał wygrać w ostatniej kolejce 2. Bundesligi i liczyć na potknięcie głównego rywala, FC Heidenheim. Ostatecznie Hamburger wywiązał się ze swojego zadania, wygrywając 1:0 z Sandhausen, a w równoległym meczu rywale przegrywali 1:2. Po ostatnim gwizdku spiker ogłosił sukces drużyny Waltera, co wywołało eksplozję kibiców, którzy wbiegli na murawę, by wspólnie cieszyć się z awansu.

Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl

Nie wiedzieli jednak, że w starciu Heidenheim sędzia doliczył aż 11 minut. W 93. minucie zespół wyrównał, a w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry wyszedł na prowadzenie 3:2, co ostatecznie zapewniło mu awans i pogrążyło Hamburgera. 

W ostatnich czterech sezonach drużyna Waltera był bardzo blisko gry w Bundeslidze. Trzykrotnie zajmowała czwarte miejsce, a raz trzecie. Niewykluczone, że i w tym sezonie rozminie się z najwyższą klasą rozgrywkową o włos. To właśnie HSV do 2018 r. był jedynym klubem w Niemczech, który grał we wszystkich 55 sezonach Bundesligi. Był też sześciokrotnym mistrzem Niemiec i zdobywcą Pucharu Europy w 1983 r.

Więcej o: