Motor Lublin targany jest kolejnym skandalem. Tym razem w roli głównej nie występuje trener Goncalo Feio, ale jego dwaj piłkarze - Filip Wójcik i Łukasz Budziłek. Jak poinformowało w poniedziałek Weszło, obaj w nocy z 13 na 14 maja około godz. 2 mieli pobić 36-letniego mężczyznę. Ofiara ataku doznała złamania nosa oraz rozcięcia skroni. Karetką odwieziono ją na SOR.
Dziennikarze Weszło próbowali kontaktować się z klubem, ale jego przedstawiciele odmówili komentarza. Sami piłkarze zasłonili się za to końcówką sezonu i odpowiedzieli, że w najbliższym czasie nie będą się zajmować innymi tematami. Z kolei portal WP SportoweFakty zapytał przedstawicieli drugoligowego klubu, czy mają jakąkolwiek wiedzę na temat zdarzeń opisanych we wspomnianym artykule.
W odpowiedzi otrzymał oświadczenie. "Klub Motor Lublin S.A. informuje, że nie otrzymał żadnych informacji ze strony Policji oraz innych organów państwowych, w tym osób fizycznych i prawnych, które mogłyby być stroną zdarzenia, o którym Pan wspomina w mailu. Wobec czego, Klub nie będzie odnosił się do zdarzenia, którego nie jest stroną" - napisał rzecznik prasowy Motoru, Michał Pietrzak.
O informacje w tej sprawie poproszono także nadkomisarza Kamila Gołębiowskiego, oficera prasowego Komisariatu IV Policji w Lublinie. - Nie potwierdzam oficjalnie, że to byli piłkarze, lecz mogę zdradzić, iż w miniony czwartek [25 maja - przyp.red.] otrzymaliśmy zawiadomienie o pobiciu w jednym z klubów w centrum miasta, do którego miało dojść w nocy z 13 na 14 maja - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty. Gołębiowski zaznaczył również, że wszystko zostanie zweryfikowane, a policja sprawdzi nagrania z monitoringu oraz przesłucha świadków.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Motor na kolejkę przed końcem sezonu zajmuje szóste miejsce w tabeli II ligi dające prawo startu w barażach o awans. Wizerunek klubu jest jednak mocno nadszarpnięty głównie za sprawą trenera Goncalo Feio, który dopuścił się fizycznej agresji wobec prezesa. Z kolei tydzień temu wywiadu Dominikowi Wardzichowskiemu ze Sport.pl udzielił Martin Bielec, były asystent i trener przygotowania fizycznego w sztabie Portugalczyka, który oskarżył swojego byłego kolegę z pracy o mobbing.