Dariusz Szpakowski, legendarny polski komentator sportowy (pracował przy aż 12 mundialach) był w środę gościem w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Raciborzu. Podczas spotkania z sympatykami sportu, wspominał największe imprezy sportowe i mecze z najważniejszymi osobistościami polskiego i światowego sportu.
Dariusz Szpakowski zdradził również anegdotę z 2010 roku z mistrzostw świata w RPA.
- Przedziwne sytuacje się zdarzają w roli komentatora. Pamiętam, jedziemy z Włodkiem Lubańskim na stadion, są MŚ w RPA i okazuje się, że ja nie mam przy sobie akredytacji. Rany boskie nie wpuszczą mnie. Ale od czego jest polskie myślenie! To był 2010 rok, kolega pożyczył mi swoją, bo on wszedł wcześniej i podał mi ją. Teraz by już nie przeszło. To wymyślili Chińczycy na IO Pekinie. Wpadli na pomysł, by nie można było tak zamieniać się akredytacjami. Twarz dziennikarza jest na monitorze, weryfikują nazwisko ze zdjęciem. Świat zmierza do tego, a wszystko, by było bezpiecznie, by ktoś nie wniósł na stadion czegoś niebezpiecznego, nic nie przemycić. Jak na lotnisku. Pamiętam jak na MŚ w 1982 roku, po meczu z Włochami mogłem swobodnie podejść do każdej z gwiazd włoskiej piłki jako dziennikarz radiowy. Dziś piłkarze zatrzymują się w specjalnej strefie tylko do nielicznych, a na konferencję przychodzi jeden, dwóch - powiedział Szpakowski cytowany przez portal "Nowiny.pl".
Szpakowski dawał też oczywiście rady młodym ludziom, którzy chcą być dziennikarzami sportowymi.
- Powtórzę banał, że w tym bogactwie zbiorów biblioteki znajdziecie coś interesującego. Nie wystarczy sama wiedza sportowa do komentowania. Często słyszę pytanie, co trzeba zrobić, żeby być komentatorem i ja uważam, że szerokość horyzontów jest tu niezbędna. Poświęcić chwilę zastanowienia, odwiedzić takie miejsce jak biblioteka i tyle czasu, co poświęca się komórce, poświęcić bibliotece. To nie jest dydaktyka - dodał Szpakowski.
- Z tzw. dziupli też się zdarza [komentować - przyp. red.], wtedy mecz śledzi się na dwóch monitorach, ale widzimy tylko to, co widz, a na stadionie są reakcje trenerów, komentator ogarnia więcej niż kamera. Różne sytuacje w życiu były, ale najważniejsze, nie spóźnić się na mecz - przyznał Szpakowski.
Lepszego pożegnania z mundialami Dariusz Szpakowski nie mógł sobie wymarzyć. W grudniu ubiegłego roku miał przyjemność skomentować mecz, który jest powszechnie uznawany za najlepszy finał w historii mistrzostw świata. Argentyna pokonała Francję po rzutach karnych 4:2 i trzeci raz w historii sięgnęła po złoty medal. Wieloletni komentator TVP chce jeszcze pracować. Postawił sobie za cel pracę przy mistrzostwach Europy w Niemczech, które odbędą się w 2024 r. Eliminacje do turnieju ruszą w marcu - pisał Marcin Jaz, dziennikarz Sport.pl.