Sceny w topowej lidze, piłkarze powiedzieli dość. Protest. Zapomnijcie o grze [WIDEO]

Do niecodziennych scen doszło podczas meczu FC Utrecht a RKC Waalwijk w Eredivisie. Piłkarze obu drużyn odmówili gry w końcówce spotkania i stali bezczynnie. Był to rodzaj protestu przeciwko skandalicznemu zachowaniu kibiców.

W sobotę o godzinie 21:00 FC Utrecht podejmował na własnym stadionie RKC Waalwijk w 32. kolejce Eredivisie. Spotkanie było wyrównane, ale bardziej skuteczni byli gospodarze, którzy po 60. minutach prowadzili 1:0 po golu Anastasiosa Douvikasa. W doliczonym czasie gry wynik podwyższył Zakaria Labyad. Nieoczekiwanie niedługo po tym golu sędzia został zmuszony przerwać mecz

Zobacz wideo Traktowanie sędziów? Listkiewicz nie kryje oburzenia

Kibic wrzucił na boisko plastikowy kubek. Sędzia przerwał mecz

Decyzja arbitra była spowodowana zachowaniem kibiców. Po pierwszym golu dla FC Utrecht kilku fanów wrzuciło na boisko plastikowe kubki z piwem. Zgodnie z niedawno zaostrzonymi przez KNVB (Holenderski Związek Piłkarski) przepisami, mecz musi w takiej sytuacji zostać chwilowo przerwany. Jeśli incydent się powtórzy, arbiter ma całkowicie przerwać starcie. Po bramce Labyada kibice ponownie wrzucili kubki na murawę i sędzia nakazał wszystkim udać się do szatni. Do końca spotkania zostały zaledwie niecałe dwie minuty, a mimo to arbiter był nieugięty. 

Sprawa jednak na tym się nie kończy. Zareagowała bowiem burmistrz Utrechtu Sharon Dijksma, która zadecydowała o wznowieniu gry. Było to zgodne z przepisami, które głoszą, że w takich sytuacjach ostateczne zdanie należy do burmistrza miasta, w którym odbywa się mecz. Po kilkunastu minutach piłkarze wrócili zatem na boisko, ale w ramach protestu odmówili gry i w ostatnich sekundach po prostu stali bezczynnie. Piłka cały czas spoczywała pod nogami bramkarza Waalwijk. 

Po meczu kapitanowie obu drużyn zabrali głos. - Chcemy złożyć oświadczenie jako piłkarze. Zachowanie niektórych nie było fair wobec 19 tysięcy kibiców, którzy zachowują się właściwie - rozpoczął kapitan RKC Waalwijk Michiel Kramer przed kamerami ESPN. - Wielu ludzi zachowuje się dobrze, ale wciąż jest kilku, którzy rzucają piwem. Był to już szósty mecz w ten weekend, a zasady zostały jasno ustalone. To musi się skończyć. Piłka nożna to świetna zabawa, więc powinieneś się dobrze bawić. Kibice powinni nas wspierać, ale takie zachowanie do tego nie należy. Niestety jest ich kilku takich, którzy psują reszcie widowisko - dodał kapitan FC Utrecht Nick Viergever. - Jeśli jeden lub dwóch rzuci piwo, to kara jest nieproporcjonalna. Nie powinniśmy wchodzić w każdą drobnostkę - skwitował Kramer. Wcześniej z tego samego powodu przerwano także mecz FC Volendam ze Spartą Rotterdam (2:1).

Holenderska federacja zabrała głos po proteście piłkarzy

Głos w tej sprawie po meczu zabrał rzecznik prasowy holenderskiej federacji. - Nasze zasady są jasne, mecz powinien zostać definitywnie przerwany, mimo że pozostały tylko dwie minuty do końca. Ale burmistrz może unieważnić ten przepis z własnych powodów i tak zrobiła - cytuje jego wypowiedź portal Nu.nl. Rzecznik burmistrza Utrechtu z kolei wyjaśnił, że decyzja o wznowieniu gry była spowodowana kwestiami bezpieczeństwa. Obawiano się, że przedwczesne zakończenie spotkania może wywołać zamieszki. 

Dzięki zwycięstwu FC Utrecht umocnił się na siódmej pozycji. Obecnie ma na koncie 51 punktów. RKC Waalwijk z kolei plasuje się na dziewiątej lokacie. Traci jeden punkt do Heerenveen, które znajduje się na miejscu gwarantującym udział w play-offach o awans do Ligi Konferencji. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA